Russborough House and Hollywood Fair

ji0aIn0uDPHbG0a6iX

W14542gy6HQZxFETQX

Ldi2FgzAFngygDG2OX

NjB0BfBDq1QISrjOdX

 efJigSFMBpWFzg9pJX

 p1KqkBhHztsZQI1F5X

 qho67Eixq8YlIIM06X

 h2dj4bwk3RK9r1jSeX

4n3FscCabGWGQJr5SX

I4IS4eNi5TgkUq0igX

 Ax0wOEDT25KPNpfM7X

 0AIGMPKV0iooL6ZjxX

 a28zCaCbgCarNWCjYX

 CBGMqdSC6o2aDxBrIX

 GKokGmyKBjkzXbgL0X

 a3DE7d0bjAbwljffwX

PtxPjGYOmErtYx7sEX

Hal61cEbK4j1kfDWTX 

G58ezYRrbNWUvYnLbX

 jMSkmYn6o5uGwMtPXX

 MXbNQqdrVfgfaVH17X

 L6wLV3yxnoorejbEYX

 YD7tzaSblatZjOdhPX

1JkT11BTz8Hc4BfVaX

RaQRGOobvhzxmUpc5X

acDVeHFXqTWtNuZRtX

Z5XEfabQ4XzWdM4ZWX

2PhgsfSO47M7abbTCX

FE3aRdoXZ0yrFn4o5X

dk7yoVma5t4TLJXNmX

 HNUqJC52AgkOzynM9X

 wW0BEsuUl7M7N57RzX

XyARBMbpq6gZQOHduX 

VEosNmNT86vYoySz8X

bYYKolqwYobADus5YX

bMOFzDwbMaTafJYqgX
Spędzam weekend u koleżanki w Balltinglass. Wybieramy się do Rasborough house. Jest to piękny pałac wybudowany w latach 1741 – 1755 przez rodzinę Leason.To ponoć najdłuższy budynek w Irlandii, fasada ma 210 metrów. Leasonowie byli to oczywiście Brytyjczycy, którzy przeprowadzili się do Irlandii w drugiej połowie XVIII wieku. Joseph Leason, który sfinansował budowę posiadłości, uzyskał tytuł hrabiego Milltown. Rozpoczął on kolekcję dzieł sztuki, powiększaną latami przez kolejne pokolenia. Rasborough pozostawało w rękach rodziny Leason, a później także dalszego pokrewieństwa spadkobierców aż do 1952 roku. Kolekcja dzieł sztuki została podarowana Galerii Narodowej, która musiała zostać rozbudowana, by ją pomieścić. W 1952 roku Sir Alfred i Lady Beit kupili pałac. On był spadkobiercą diamentowej fortuny, podróżnikiem i fotografem, jego zdjęcia i krótkie filmy można oglądać w czasie zwiedzania domu. Ona również pochodziła z arystokratycznej rodziny. Posiadali wielką kolekcję dzieł sztuki, wśród których były m.in. obrazy Picassa, Vermeera i Rubensa. Byli filantropami, fundującymi szkoły, biblioteki i szpitale w Afryce.

Kolekcja Beitów przyciągała złodziei i pałac był kilkukrotnie okradziony. Większość skradzionych obrazów udało się z czasem odzyskać. W 2000 roku Beitowie podarowali większość swojej kolekcji Galerii Narodowej.

Wykupujemy wycieczkę po domu i jest to wielce interesujące. Przewodniczka opowiada o historii domu i rodzin, w których posiadaniu był. Wnętrza są piękne i wciąż można tu podziwiać wiele wybitnych obrazów. W jednej z sal, na fortepianie stoi zdjęcie Paderewskiego, który tam kiedyś gościł.

Na jednym ze zdjęć uwieczniona jest Coco Chanelle. W chustce na głowie wygląda na miejscową wieśniaczkę 🙂

Do pałacu przylega park, spacerujemy po ogrodach i podżeramy maliny z krzaków. W labiryncie trochę błądzimy, choć w ręku mamy mapę 🙂

Potem gwóźdź weekendu – Hollywood Fair. Hollywood to mała wioska w Hrabstwie Wiclkow. To od niej wzgórza w Los Angeles wzięły swoją nazwę. Wielu irlandzkich imigrantów wyjechało na przestrzeni lat do Ameryki – to jeden z ich wpływów. Spacerujemy po wiosce. Wielu mężczyzn nosi płaskie czapki (flat cap), jako, że będzie się tu odbywał festiwal tych nakryć głowy. Jemy jeżyny w krzaków. Bardzo rzadko widać tu lokalsów jedzących jakieś dzikie owoce. No i nie zbierają grzybów. Idziemy do lokalnego community centre, kupujemy bilety, i możemy obejrzeć galerię starych zdjęć uwieczniających mieszkańców wioski. W cenie herbata i ciasta upieczone przez starsze panie.

Hollywood Inn – pub wybudowany w 1790 roku i Tutty’s pełnią honory wioski. Jest tu kilka kościołów, w tym jeden imienia świętego Kevina, który był związany z wioską. Stąd zaczyna się 30 km piesza trasa nazwana jego imieniem, wiodąca do Glondalough.

Dzień przed główną imprezą wszędzie jest sporo błota. Od rana pada deszcz. My nie mamy kaloszy i zostajemy w domu oglądać filmy, pić wino i jeść dużo chlebka (to już moja specjalność).

Glendalough and Powerscourt

bzax3B4BokbdtqjUlX

1PQUfZgQaUdM4rYhoX

aS9eoxTYKn2B756WnX

48w8NpiNLq4dLkR4sX

7uZFWS8h6rGA7HbyAX

xxaJeJ9vhljdPqhlTX

HRxlhpEMh0zUqdKccX

YCeKaPXta7XahElsPX

KgOBIbTrrcNFOdeyGX

4xgmOd9TIKPEW4KuZX

dBkVp44T7u3noG0aNX

 Y0GMfncvMqgWT5n9PX

 eNotPmR1jZGrshwlbX

 fgaBGdUOmggJali3yX

 a180cuGFLrwBpOmeqX

zqKFVk61Aye9JztNpX

deB9exRiLcXzxnKOFX

325AgB8WrNczaIbZmX 

7s1iWWXnT1qccBMErX

F5qyaAIQvEde4GjDmX

HRnM1cfcLs1vCJh0UX

 Do Glandalough docieramy przez górskie pustkowia Wicklow, malownicze, kręte i wąskie drogi. Gdzieniegdzie widać lasy (te zostały zasadzone po rabunkowej gospodarce Brytyjczyków), lecz przeważają paprocie, wrzosy i niskie krzewy. Po drodze mijamy jeziora, jest też wiele tras trekingowych.

Glandalogh to polodowcowa dolina w południowo wschodniej części gór Wicklow. W leżących na jej dnie jeziorach odbijają się wzgórza. W V wieku założony tu został klasztor. Ruiny zabudowań stoją do dziś, m.in. wysoka na 32 metry wieża, katedra i kościół Św Kevina.

Jest tu kilka leśnych tras pieszych, ale większość ludzi spaceruje wokół jeziora i piknikuje.

Powerscourt to piękny pałac i ogrody, opisywane już przeze mnie wcześniej na blogu.

Do posiadłości należy też wodospad. Jest najwyższy w Irlandii – 121 metrów. Jest to spory teran rekreacyjny. W weekendy wiele osób grilluje i piknikuje tu.

Co. Sligo 1

6MHyL8WbaaFyhl1moX

ZsxP06PNr020xEq9AX

6wv9pUzIOkW1BXKyqX

nn7mEFJAWxFbUlqNOX

mLkKg6d7WfjgOOhIfX

COP4ORG0ZfzvozpnWX

Hxms7Xz1LJ9HWjYEBX

HJ6BDX5nOM7vB5nblX

savZYdNlNeKMui8PAX

 ZhTM2pvh9XU1vPmbnX

 6HNRFvvr8fI3hHFLlX

 BJSGrLbnk3to4CvWgX

ilA3RTU9wQSUvxUeJX

NfbnHcZ16EO6BYfeLX 

DSadFDdLGXMw85uTnX

XzeyIk4qdEEoot5guX

LjRtjBLa8bbhFrbJYX

Zatrzymujemy się w małej wiosce, bardzo blisko wybrzeża. Wokół niewiele domów, dużo pastwisk i zapierający dech w piersiach widok na górę Benbulben. Jest ciepło ale ciemne chmury płyna po niebie. Spotykam się z koleżanką, która odwiedza rodzinę i jemy lunch w Aughris, malutkiej wiosce nad brzegiem morza. Latem zjeżdża tu wielu surferów, a przy dobrej pogodzie widać stąd klify Slieve League w hrabstwie Donegal.

Rano odwiedzamy plażę i pomiędzy kamieniami moja Siostra znajduje kartę debetową. Dzwonię do banku by ją zablokowali. Pani na infolinii prosi mnie o numer telefonu i mówi, że skontaktuje się z właścicielem i może on będzie mógł podjechać i ją odebrać. Na miejscu tej osoby zdecydowanie chciałabym zablokować kartę i dostać nową z innymi numerami. Nikt się ze mną nie kontaktuje, a że mamy niedługo już kierować się w stronę Dublina postanawiam odwieźć kartę na policję. W międzyczasie na plażę podjeżdża radiowóz, zatrzymuję i daję kartę policjantowi. On twierdzi, że zna tę osobę. My sobie żartujemy, że policjant pewnie poszaleje na amazonie 😉 Na wioskach widać obywatel jest bardziej ufny.

Co. Donegal

jGLnhUy53D2nG2letX

Z2xCZePp3vkg448lTX

AMiXIeH09U9Lu9U54X

SOYE53Fxgq2auNLFqX

arNBOmiBmW7sKEInyX

ofPibtD2zWhhZ5rNGX

MN0lSxCSZSqvweyeWX

on20aWl1FILnmkMRvX

kgUen42zor5AwufWxX

1wkTfrHHqoolDeNyxX

Iy9JfBTKoVswvLqmDX

OdBnEn6zyRRHCKKk9X

Gaxj5ws43pwZ9cI8LX

 E4Pa7cikOaOdyb5IPX

 UnAwqDhtNW9kcE7lXX

 GbrYctBaCAxNUo8p0X

4i0SuiTinBev4prrDX

KNpv36kyV4yiV8GkGX 

3HqjtzphVIWVdIw1pX

C7qNZbvMoji7Ah6m5X

 eOro7Uj4cU7oybHHLX

Yqc693epQOaZJXj7SX

hoaSJ6fwiq9Sl0F45X 

JmpJN02sHkhQUivtHX

4cqc7vFGbrDjzbrYdX

gSa7wQjdjOAgbj0EDX

 2VdNzj0Qxa4K06MkEX

 ktl7sLg8hNTHE0r7BX

 0CaCIK3wx2mY6RABMX

 7ESdGyLFXDp0cMIeYX

 r8U1R5f2wctLYwvL2X

 8w3dJVNgiLzlufy7hX

 bbsP25O0NxmImkSijX

82vQLjcFU89fURR0QX

B5JiyGwafFZN2K8fOX 

Do Hrabstwa Donegal wjeżdżamy os strony Dery i kierujemy się na Malin Head – cypel wysunięty na północ, z latarnią morską. Potem przejechałyśmy do Mamore Gap w stronę Urris. Droga jest stroma i auto z małą pojemnością silnika trochę się namęczyło. Urris kilka tygodni później bardzo ucierpiało w nawałnicach. Dotarłyśmy do Dunree Fort i małej, uroczej plaży obok. Z fortu jest widok na jeden z trzech irlandzkich fiordów (btw fiordy nie jadły mi z ręki). Trochę przypalam sprzęgło przy wjeździe na parking przy Grianan of Aileach, prehistorycznym kamiennym forcie. Fort powstał w epoce brązu, około 1700 rpne. Został zniszczony w XII wielu i odbudowany w XIX. Ma średnicę 23 metrów.

Mieszkamy w airbnb na wzgórzu. W pokoju wielkie okna i widok na wzgórza i jezioro, wart milion dolców.

Samo miasteczko Donegal – stolica hrabstwa jest niewielkie, ale bardzo mi się podoba. W porównaniu do innym małych miast nie robi wrażenia martwego. Jest to sporo sklepów i restauracji.

Kilka kościołów góruje na miastem, w samym centrum ruiny zamku, a tuż obok rzeka z klimatyczną aleją spacerową. Na drzewach drzwiczki do domów wróżek.

Potem podążamy Wild Atlantic Way, trasą położoną nad oceanem. Przejeżdżamy wąskimi dróżkami, za oknem przesuwają się niesamowite krajobrazy. Dojeżdżamy na plażę w Malin Beg. Schodzi się na nią z wysokiego klifu, po schodach.

Klify Slieve Leagu, nie tak znane jak Clifs of Moher, ale najwyższe w całej Irlandii. Mają w najwyższym miejscu 601 mnp i są trzy razy wyższe niż oblegany Moher. Zostawiamy samochód na parkingu na dole i idziemy wyasfaltowaną drogą. Co jakiś przejeżdżają samochody, bo przy tarasie widokowym jest jeszcze jeden parking. Poza tym cisza, owce, morze i góry. Wspinamy się jakiś czas, robimy mnóstwo zdjęć. Ktoś niesubordynowanie odłącza się od naszej trzyosobowej grupy i napędza nam strachu.

Derry

yWsyHDnVOso0Lwa6tX

kzBqniXlK7D7CNgjnX

WhXBiYg1WAa5SCoCIX

OyeFf9SbUdLfSmrzPX

R9ETYZHWx3951GQsKX

feG0GRHp0jPXFxjdPX

bkFSgasqMvXrj8e8gX

qGfqVaFhmxmLdaujXX

FUDJkAW7QAxsY1nZbX

b0plhkz6OUIKnWMgOX

gtc8tUdoyg54wZbY6X

LxUYWjq9jVBc4SXjmX

TCNmbJPApcmH5iCJPX

kDAWwOVzkYtSQrRgMX

UXenaM7fG6GQaqfawX

LxLEM2Q3C6cah9fvlX

 TF7gAF4iqvmV2lXuNX

KGODH3DDO5sGn1nGdX

eUDkfdm6jonpzS5q2X

fBKGPO2CrTw2zQnb4X

osgjr4WXGTD5jJf8jX

S69etOepXEIvT87M8X

Nn2bU8JACa4c00aEbX

PyrbMZgEdW1f8NeDZX

CEyzzP2ZaXWhNzRpwX

RV9BoNFlqKAHoz1bbX

c920F3DAnmDKlmepyX

V5CqkRfFKRRFsMoqeX

gnSNNmP25IHyckWnHX

hZb9LZQbY8D7llvPnX

Zatrzymujemy się w airbnb na wsi, jakieś 15 minut jazdy od Derry. Widoki z okien cudne. Pola, lekkie pagórki i prawie żadnych domów w zasięgu wzroku. Derry to Walled City, starówka otoczona jest XVII wiecznymi murami miejskimi, po których można spacerować. Jest to jedyne pozostałe miasto w na wyspie z kompletnymi murami miejskimi. Mury mają długość około 1,5 km. Gdy kilka lat temu byłam w Derry po raz pierwszy, miasto mnie zachwyciło. Dziś nadal mi się podoba, ale już nie zachwyca 🙂 Jest tu kilka muzeów, ale nie wchodzimy do żadnego. Po porannym deszczu pogoda robi się bardzo przyjemna.

Zaglądamy do kilku secondhandów. Jemy lunch w craft village. Oglądamy murale upamiętniające ofiary zamachów i walk (powód ten sam, co w Belfaście). Jak tylko wjeżdża się do Irlandii Północnej to od razu rzuca się w oczy, że wszędzie są flagi brytyjskie. Chyba jest tu wielu nacjonalistów.

Spacerujemy nad rzeką Foyle. Przechodzimy przez Peace Bridge – Most Pokoju, otwarty w 2011 roku. Jest to most pieszy o bardzo ciekawym kształcie. Po drugiej stronie jest Ebrington Square, miejsce kulturalnych wydarzeń.

Małe wakacje w Baltinglass

bTIDeErps3qUyu7HFX

OCzk4rz4hEsqrL88fX

1x0Ggpkqe4tCIFyJbX

vvKf4E9DbX6Vfod4GX

OiMyKQgLtVJN9rlACX

CqGzODepSE7P1tUWCX

O9f9YkPRazORYNbz2X

kUnwjGWIyVmQ4CK1aX

fK0uPpBxNEUYAFf0qX

vRQNdY5pxbbb5rXI3X

 3BHp7vLGgf0I11Yi1X

 FIJrjO2BEne7L4VJbX

 zbgT1MlP1RW0o5soWX

7QiYVMX3CKAcgWNaQX

Yybgp6NgYr7usPUKOX

Dkb9BXQa7ZRY7MN9LX

499czQVr2ttL6RCTkX

eLByU946ZYKhNpOniX

B2WE4IOhunooeyl2ZX

3OMAdAy1LEMfgTqaNX 

UqssUtLZcqW59CNeJX

wSaXwIdaOvY4eGWhXX

 bq0AtUhzRrX35M5UDX

rcHVEpy6H8ZhZKNcWX

lJHRdx95b5VkoDhOPX

AuFgNxX6DiztgsjPCX

qqXtTXkRWm7pyKCLaX 

bLPsxnyF8722DbgodX

 VGjYNYwApEgBdng6EX

w1Zj7ZDuLzmU3I53OX

mmpigZ1c7gFs3Sh90X

76HPVVwmMHwWCw4hBX

9zkoyTSXMlYdkFC0NX

kZD7jK04Vpwibc6uRX

BFnpliHN4zsa1lqfKX

9jBGEYZfIUcDwknXtX

PNab8kEA1W2GbIafyX

a9KbBbV27UGsHln3OX

WhtgIbtESXk5m1IllX

eBNmFpJDQ5Gcuu4nFX

LCtPjhshaoVFdqkwFX

Z2tHnvAdSIQ0sHRGFX

VktWi4lHgWjTHTCqqX 

 MDizkTQqbmOE0ZeaMX

VjNXtbCdfkH3bDczZX

nrbs1bbf43jVxmQQcX

hROnME4SePuayvvBKX

w6vtOQedwtdZAPYzEX

ERalGBBBnqkEVm9v8X

Ap93gJCa0Eqht8HbgX

Jeden z lipcowych weekendów spędzam u koleżanki w Baltinglass. Z powodu zarobienia w pracy sprawia to wrażenie krótkich wakacji. Odwiedzamy Poulnabrone dolmen w hrabstwie Clare. Jest to neolityczny dolmen położone na półwyspie Burren. Płyta stropowa jak się to fachowo nazywa, waży prawie 40 ton. Głazy na których jest ułożona maja 180 cm wysokości. W takich miejscach myślę o tym jak wielu rzeczy nie wiemy, jak to możliwe, że 4 lub 5 tysięcy lat temu ludzie byli wstanie zbudować ten grobowiec.

Spędzamy kilka godzin w Kilkenny. To średniowieczne miasteczko było kiedyś stolicą Irlandii. Jest jednym z najładniejszych tutejszych miast. Jemy coś w Kytelers Inn, barze założonym w 1263 roku przez Alice de Kyteler. Miała czterech mężów (jednego po drugim, nie naraz), i była osobą zamożną. Ci, co zazdrościli jej powodzenia, oskarżyli ją o czary i została skazana na spalenie. Dzięki wpływowym znajomym udało jej się wyjechać do Anglii i uniknęła egzekucji. W barze atmosfera fajna, jak w starych irlandzkich pubach, jedzenie dobre.

W ogrodzie należącym do Rothe house idziemy na biletowane garden party. Ogród jest uroczy, po murach pną się jabłonie. Pijemy wino, jemy truskawki i odpowiadamy na zaniepokojone pytania co się dzieje w Polsce (czas protestów przeciw ”reformie” sądownictwa).

Buszujemy po secondhandach a potem siedzimy w parku okalającym górujący nad miastem średniowieczny zamek.

Wybieramy się do kilku ogrodów: Altamont, Kilfane Glen and Waterfall i Woodstock, choć ten ostatni to bardziej park.

Altamont Gardens to jeden z najpiękniejszych ogrodów w Irlandii. Położone nad brzegiem rzeki Slane, podzielone na różne tematyczne sekcje. Rośnie tu wiele bardzo starych drzew, niektóre dęby mają ponoć ponad 500 lat. Przylegający do ogrodów pałacyk, niestety popada w ruinę.

Kilfane Glen and Waterfall to uroczy ogród, który zwiedza się z mapą, by niczego nie przeoczyć. Dużo tu tajemniczych zakątków. Cudna chata, kryta strzechą, przed którą można pić herbatę i patrzeć na (stworzony przez człowieka) wodospad. Ogród powstał w XVIII wieku jako rozrywkowy dodatek do posiadłości Kilfane.

Woodstock Gardens to całkiem rozległy park z pięknymi drzewami i alejkami do spacerowania. Są tu też imponujące kwiatowe klomby. W pobliskiej wiosce Inistioge był kręcony film Circle of Friends na podstawie powieści Maeve Binchy.

 

 

 

Shanganagh Park

ceWXS4lmulCN9Wdw8X

aRmz6NhPJKcbr3hY4X

v47DW6C1SySAUJO1EX

bYVMS4bdbENallSrOX

t6Ia1LZON9FlQ0DDVX

 hLwj4frzoIw3LZRPRX

8kMmYy3HkDV5DFfieX

W1wHbRswidC7ojxpxX

AlwwTJrIhISbbKb8oX

 P4gYsL11XVbZhUtmHX

GxYIa5yjEybSavCbSX

bnyhnyXI4FOCq6MLRX

awrqHHqbOPSu9YinHX

RRtw7qCFvcQulrSibX

GdnTrSBGoIabdbibFX

 S07YhKBrm554wy2tVX

nEoXiHHKcjrXzcPYaX

image

Próbuję wcielić w życie plan przejścia plażą z Bray do Killiney. Za opuszczonym budynkiem na nadbrzeżu odnajduję ścieżkę. Napotkany facet potwierdza, że to dobra droga, ale karze się spieszyć, jest przypływ i za jakiś czas część plaży będzie całkiem zalana. Wtedy nie ma gdzie uciekać, bo brzeg to urwisty, podmyty klif na który raczej nie ma jak się wdrapać. Przez chwilę podążam ścieżką na klifie, bo jednak boję się, że przypływ będzie szybszy niż ja. Wokół ślady ognisk, jakieś popalone beczki. Za jakiś czas ścieżka się kończy i natrafiam na namiot rozbity w krzakach. Szybko zawracam i jednak schodzę na kamienistą plażę. Przez jakiś czas idę w stronę Killney, ale klif jest poszarpany i nie jestem w stanie dostrzec miejsca, w którym plaża bardzo się rozszerza. Jest gorąco, jestem sama i w końcu decyduję się zawrócić. Przypływ nie jest tak szybki, ale nie wiem jak długo musiałabym jeszcze iść, a miejscami plaża jest już bardzo wąska. Morze, mimo że piękne, czasem mnie przeraża. Na plaży leży powyginany przez fale jakiś duży, metalowy przedmiot. Wracam do portu i na piechotę wzdłuż drogi idę do Shankill, gdzie jest bardzo ładny Park Shanganagh. Dość duży, jest gdzie spacerować, uprawiać sporty, jest też nawet ogrodzona część, gdzie psy mogą biegać bez smyczy. Park ma wyjście na plażę, która nadal nie jest zalana 🙂 i gdzie w ciszy można posiedzieć i porozmyślać.

Przy parku usytuowany jest Zamek Shanganagh. Wybudowany w XIII wieku, gruntownie przebudowany w XVII wieku, dziś mieści jedyne w Irlandii otwarte więzienie dla młodych mężczyzn.

Zdjęcie zamku zapożyczone z internetu.

Around Naas, County Kildare

blFaXoDYLb7as596wX

X3qwOKG7PoYqWYuv3X

cMNaVMHVUlYxwz762X

cU25hAFzwwUGXHLSwX

MThVgmxyc7gBcecBTX

Du8TbbZju86CLVf8rX

gYPmaTXeMdMbSEIp1X

QeborWTdn9a2b9Xr6X

bGtw0jhz2E93AdJbAX

AMLX1VwAJ5IKGUYPhX

 F9nJCaeK8Y9haHafCX

m1cbsB4geVedEasOQX

xbaAvddUh3e1PW6G5X

Le2WysnW4ZyHP0RecX

3PGhbUJCyMTRlwQIDX

9bMxM8bHA44bbpAxbX

 KL5bM8biE9WWOb06FX

rMcfkYHpxtf7ORPB6X

m20QmlcB78MUh4ejKX

buZtKaug7SAw7yp0uX

Ir0bGocfjXaLDtaJPX

 nBSQMCC7v7SV8VI3AX

 FNOgZOxMFBVab4oMkX

KQW4cPWKdbjorXqofX

ZfQCHTK8TlhTF0Y9IX

AYqUFUjegdZdA4MVFX

pmwdePKO8knWESMMJX

 ayFBPMZS5I9MoDNAbX

Ur2YIaLC40SKVD3oEX

gSuDFXRGoD8SdUmbWX

rIsHUbcnmfIM0M6m3X

2q3b6luzacrCoVFtkX

pRBoWFxWUqUUnC3kHX

Firmowy obiad z noclegiem. Hotel jest tuż za granicą miasteczka Naas, w Hrabstwie Kildare. Hotel, wraz w przylegającym parkiem jest bardzo fajny. Coś, za co z własnej kieszeni bym na pewno nie płaciła. Rano idę na długi spacer. Tuż za ogrodowym płotem jest pole. Idę wiejską drogą, jest cicho, wsłuchuję się w przyrodę, nie spotykam nikogo, obserwuję zające, których tu pełno. Na końcu drogi, stary opuszczony domek. Przy dróżce ściana sprasowanej maszynowo słomy.

Hotelowy ogród jest bardzo ładne utrzymany. Dużo uroczych zakątków. Na drzewach drzwiczki do domków wróżek. Budynek hotelu pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku. Był domem zamożnych rodzin Belling i Graydon. Obecny kształt przybrał w 1863 roku. Przeszedł później w ręce rodziny Moore, która sprzedała posiadłość zakonowi sióstr La Sainte Union Nuns. W 1961 wystawiły posiadłość na sprzedaż. Lokalne władze chciały ją kupić z przeznaczeniem na kobiece więzienie. Grupa rodziców uczniów zakupiła teren pod warunkiem, że zakonnice nadal będę prowadzić szkołę. Prowadziły ją aż do 1998 roku, kiedy to obecni właściciele kupili posiadłość i przekształcili ją w hotel.

Na piechotę idę stąd do Naas. To trochę jak podróż w czasie. W Naas mieszkałam przez pierwszy rok pobytu w Irlandii, ponad 11 lat temu. Najpierw stres przeprowadzki do zupełnie nowego środowiska, dziś dla mnie niepojęty 🙂 Fajne i niefajne momenty. Różne prace. Miłe zaskoczenia i osobiste rozczarowania. Chyba jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu, choć przecież sama tego chciałam. Stanięcie na własnych nogach. Uświadomienie sobie jak silna jestem. Coś, co procentuje do dziś.

Z perspektywy 11 lat stwierdzam, że Naas nie jest ładnym miasteczkiem 🙂 Pub który lubiłam został zamknięty bardzo dawno temu. Jest tu jedna główna ulica. Od lat szereg budynków straszy pozamykanymi lokalami i sklepami. Jedna księgarnia, kilka sklepów z ubraniami, raczej z wyższej półki, kilka pubów. Oglądam ruiny kościoła Św Dawida. Czytam na tablicy, że został on zbudowany z wapienia w 1212 roku.

Naas ma trochę antycznej historii. Irlandzka nazwa Naas to Nás na Ríogh – miejsce spotkań królów. North Mote to mały kopiec, w którego miejscu jak czytam, ponad 2000 lat temu stała rezydencja królów Leinster. Leinster to nazwa dużego rejonu Irlandii, który obejmuje hrabstwa Kildare, Clare, Dublin (Fingal, South Dublin, Dun Laoghaire – Rathdown), Kilkenny, Laois, Longford, Louth, Meath, Offaly, Westmeath, Wexford i Wicklow. Ostatni król, który tu mieszkał nazywał się Cearbal i umarł w 904 roku. Obecny kopiec jest jednym z najstarszych w miasteczku obiektów stworzonych przez człowieka, datowanym na IX wiek. Zbudowali go Wikingowie po swojej inwazji na wyspę. Ma wysokość około 9 metrów i 90 metrów średnicy. Obecnie na szczycie kopca stoi mały budynek zbudowany w XIX wieku.

Idę na długi spacer wzdłuż kanału. Cisza i spokój. Na wodzie kaczki z małymi kaczuszkami. Mijam kilka zapór. Pasą się krowy. Przy jednej z zapór stoi budynek Naas Gaswork wybudowany w 1865 roku. Barki w tamtym czasie przywoziły z Dublina węgiel, przetwarzano go na ogrzewanie i oświetlenie dla miasteczka.

 

Co. Clare

JS7tlFwb8xDOsv4SuX

AFrQh8SP1GsIJNWtpX

GhWhZu2pKcSbsySO1X

 

XkGUXT286kD2ajVDaX

 

O57Wffo1SvvowB5TaX

eh7tmIRw0OZI5B9VCX

MznmgkKOMw4mobaYaX

4Lo04bdghd1tU1nZoX

RYDTK1aEu7hvFUhawX

RENmbYbDCVnYWKHLfX

nuK4qfD8hjXBQsEHQX

51B9yeX2LYrEZiBtRX

HEy44YJv0BkuI0TpZX

VDhugqiY0kbUMgTdqX

UYuzIx6f8SECCDKylX

cwumfQwj8YVZD5ghLX

 LlvYWZWgJxtsyQcmHX

5RTUbMkGmjpH2UviDX

gQxLqNxTh4m7Pi5LjX

2RbRESn6xuEDFF3AgX

FCa6ygSJMjSnmzMR2X

YxELbIOu6YYbgzO8VX

osLEQnvgKM6k99wgBX

 UZ2sDw3xjDHqpN6MaX

 Cm7Z3bzXyP8MdVaupX

XwuzRRdJOgPN4Ff6VX

e29uxMoWYuqnA1rTPX

uCucRbwvKkJ1zfnGQX

Do Hrabstwa Clare wybieram się w długi majowy weekend, z dwoma koleżankami. Jedną znam od dawna i czasem rozumiemy się bez słów:), a druga jest jej koleżanką i okazuje się być bardzo fajna. Mamy rezerwację się w B&B w Ballyvaughan. Koleżance, która rezerwowała nocleg rozładowuje się telefon, a żadna z nas nie zanotowała nazwy miejsca. W końcu udaje nam się dotrzeć na miejsce.

Podziwiamy wapienny płaskowyż Burren. To niesamowity, kamienisty krajobraz. Cytat z adiutanta Cromwella doskonale charakteryzuje te tereny Brakuje tutaj drzew, żeby człowieka powiesić, brakuje tutaj wody żeby człowieka utopić, brakuje tutaj ziemi żeby człowieka pochować” .

Zaglądamy do małej fabryki perfum pośród kamienistych pustkowi. Pracownica opowiada nam o procesie produkcji mydła. W małym sklepiku oglądamy też perfumy i oleje do twarzy. Tam, na końcu świata, w kawiarni spotykam 2 osoby z pracy (obecnej i byłej).

Poulnabrone to liczący 5 tysięcy lat wapienny grobowiec. Ponad 30 osób zostały pochowanych w tym miejscu. Niedaleko stąd, niecałe sto lat temu wykopany został okazały, złoty naszyjnik z epoki brązu. Obecnie można go oglądać w Muzeum Archeologicznym w Dublinie.

Po raz nie wiem który jestem na klifach Moheru i zawsze mnie to miejsce zachwyca. Okolice najbardziej popularnego miejsca na klifach bardzo zmieniło się od mojej pierwszej wizyty w 2006 roku. Teraz wszystko jest zabudowane, wcześniej ludzie siadali do zdjęć na półce skalnej 🙂

Klify mają w najwyższym miejscu 214 metrów i długość 8 km. Klify wypiętrzyły się około 320 milionów lat temu. W najbardziej obleganym miejscu, blisko krawędzi klifów, stoi Obrian’s Tower wybudowana w 1835 roku. Widać stamtąd wyspy Aran. Visitors Centre zostało oddane do użytku w 2007 roku. Jest wbudowane w wzgórze i stapia się z otoczeniem.

Włóczymy się po starych cmentarzach. Wymyślamy tytuły przyszłych bestsellerów, które zamierza napisać koleżanka.

Spacerujemy po Loop Head. Jest zupełnie pusto, trawa ugina się jak mchowy kobierzec. To tu jest ta charakterystyczna skała oderwana od lądu, ale ciężko to zobaczyć spacerując po klifie.

Szukając delfinów trafiamy na malowniczą ruinę nad brzegiem morza. Przełazimy na wyłączonym, na szczęście, elektrycznym pastuchem i robimy zdjęcia. W drodze powrotnej dostrzegamy informację o niebezpiecznym byku który tam ma swój wybieg. Na szczęście go nie było 🙂

Po całym wyjeździe boli mnie brzuch – od śmiechu.

Kresowy płaskowyż Burren i klify Moheru są na liście Unesco. 

Newbridge, Co. Kildare 3

O7VQ30h3UOS1rYbnuX

TZmegn8PLR0bm58QwX

CuF7vWWFpraUwbXLEX

ZGXcIVr1KAGm1r13yX

5bhvEOdhvXBJJOqSdX

H4aRyshAbFMdfDra7X

yQ6i6xreM5t2XCk89X

28oIOA7hM2o0aNTtaX

qqSsdzecp1YbePyEQX

UBwTWxb2YM0sznfAcX

cfz8Grx3RLewjTBgEX

k3KaCMJd8Va6lnBDjX

Na początku kwietnia odwiedzam moją koleżankę mieszkającą w Newbridge w Hrabstwie Kildare. Z powodu strajku autobusów czekam na przystanku w Dublinie ponad godzinę. Dublin jak zawsze jest pełen turystów, kwitną jabłonie i wiśnie. Pogoda jest tak dobra, że często chodzę bez kurtki. W centrum miasta niestety jest sporo bezdomnych i żebrzących, na ulicach gdzieniegdzie leżą śmieci. Pobocza drogi są porośnięte żonkilami w różnych odcieniach.

Newbridge jest największym miasteczkiem w Hrabstwie Kildare. Jest położone nad rzeką Liffey, która przepływa dalej przed Dublin aż do morza. Nie jest zbyt pięknym miejscem:) ale ma przyjemne miejsca jak np. trasa spacerowa wzdłuż rzeki.

Z koleżanką obchodzimy wszystkie sklepy charytatywne w poszukiwaniu książki – bez rezultatu. W kinie oglądamy Piękną i Bestię, który to film bardzo nam się podoba. Nigdy wcześniej nie widziałam żadnej innej jego wersji. Wieczór spędzamy w restauracji, a potem do 2 w nocy siedzimy w pubie, coś co bardzo rzadko mi się obecnie zdarza:)

Następnego dnia wybieramy się do Pollardstown Fen Nature Reserve – rezerwatu położonego na wysychającym bagnie. Jest to spokojne, urocze miejsce. Drewnianą kładką przechodzi się nad podmokłymi terenami, potem ścieżka wiedzie wśród pól.