Lokrum Island

8KAYIsSeRTrA5fa3lX

h9iiUghOGUGjUVqM7X

FHzNzHtMev1xGWa1rX

iAm06u09jOXEHDnuqX

KuUKRxT5jhCAQScu4X

JOEGzzN5fiZRLwgO5X

MANFRaytX43TBmKEPX

pqPNp4fWmKazDXbz8X

egBTnCbbCoDxKnQQbX

 boUhTcFlAfdk5cbX0X

 btaKbX1FpMNtxLdX6X

 0yEbllavujb8bmVetX

axaQDCZqNUQv9y0uvX

QQT6LtF28yDIbe31dX

Kt6UcaWyAwzaRdhKXX

jr6amdbIcHx4rs3ccX

as48t0K35WKTTs1KEX

aitN5mavxdjBrZ9CDX

bo1GtK60FfllXdgbaX

Pr4fJVvCIx6Zn1EbeX

OCMAluYvRegwma3B7X

EzjCbLCda0pTscpBvX

6gte9utqMUOxGjmvfX

1aFMYmZ4jU4AkKW2oX

0Db14RK5RwyP48pYAX

 

Na wyspę Locrum dopływam w 10 minut stateczkiem z Dubrownika. Cała wyspa jest rezerwatem przyrody, ze względu na swoją niezwykłą faunę i florę. To super miejsce by uciec na trochę z zatłoczonego Dubrownika. Jest tu gaj oliwny, ogród botaniczny z niezwykłymi kwiatami i krzewami. Małe, słone jeziorko, zwane Dead Sea (Morze Martwe), w którym można się kąpać i które ma pdziemne połączenie z Adriatykiem. Do wielkich skał przy brzegu przyczepione są drabinki i kąpiel w morzu jest cudna. Woda jak z obrazka, przejrzysta, o niesamowitym kolorze. Na Locrum jest dużo pawi i obserwowanie ich jest dla mnie fascynujące. Jest tu kilka tras spacerowych.

Wyspa była zamieszkana od czasów prehistorycznych. Pierwsze wzmianki są z X wieku, kiedy to Benedyktyni wybudowali tu monastyr. W ruinach starego opactwa mieści się dziś wystawa o historii wyspy, a także restauracja.

W1667 roku wyspę, tak jak i Dubrownik zniszczyło trzęsienie ziemi. Benedyktyni opuścili ją, rzucajać na nią klątwę, jak głosi legenda. W 1806 roku Francuzi zbudowali tu twierdzę Royal Fort, którą poźniej przebudowali i użytkowali Austriacy. Jej ruiny stoją do dziś.

Wyspa Locrum położona jest 600 metrów od Dubrownika, na morzu Adriatyckim. Jej linia brzegowa to około 5 km. Nie jest zamieszkana.

Dubrovnik 2

5P95z3OMYWZzQzwJiX

rpzoUSGDvaaERFlsKX

kYkFUYaWhSrk2E0S2X

USWRYVQPQkfKSYk5FX

BILEGohPwXJHb0KBGX

1zQouoC4ReJvilLslX

WqaDLPV39rSSRiuOcX

ziA42Nco5GXSbKgz3X

7iLIJXZh7tFuqwuaaX

BYlWkb9p9faJJ5a3oX

 LehL80BZElOLPrDYbX

 0I8BJ3NwQsPgyadCsX

rwp0dwyHOlVOVQa8FX

UkuvxoNfJS8Tlh1b0X

vcqCKtBOIbKRqviXBX

66dTauOYU4C3iU11zX

fcM2RpBRx0RH3Ea31X

fVuSlgSIFPzLkBqcLX

bUo9YilwRIEqLbMrcX

kafC7tZqdDZHu6uppX

hMZAbp2FAy804eovNX 

Eq0frO1C0cnyhdn0hX

ecTDHt58lHtu89MLvX

ddNvlw0s208kDxhh1X

qIw8anSQWB9NuW6TQX

hY6bnDno246Ghq6emX

NwfHPZmY0VrtUBLXwX

k05kkuPaH5UXjfDZNX

bif7pFKmiiKUxfpeiX

MhOLf4c8kMwH66gotX

lkHadpO5d6dtWCVYNX

 6VsUTOBf6lbAu3aTTX

 R50gNgcvOfOS2N6kaX

 KfOnsQYsniLRhdwGJX

d8bbna9tBoahR2cWeX 

K9JE15Elskq84b3y1X

D4LvibatpLzaXTjWmX

DV8YfrEt7eaxI8dbhX

NdB99xMYj6JLBqnbKX

jbJoMO5qds3vrHxwUX

HYJD6n4XX7aiaooNiX

uyMZbPZMC5A3GpO71X

430DgCvztkbGLbH7jX

pr4I8bWZt3bKyFrvaX

Kxb9BtrcF1HmOdPm6X

nVFmZXNVxQMyn68OMX

CmSaJIaISOPXrHoCfX

8ZnRaGHKq81zFYecYX

M8OLe6ihKnMJgmnH6X

IM160foJHEfqvmOhhX

D47tqLC8C1chxtx2CX

NRxBWb6Ntqvemi2XLX

YPjkqmNbyb8Kv6VqNX

UnSY1hGxoI8SaUKSWX

xbJQNXs719clRj2bXX

wRxopQA7kYbwUbzIJX

 br4vrc1twYUheLBUwX

BkKOgp5B8js8G8NzFX 

NAd6sFaSsF4UVvCbDX

Do Dubrownika jadę autobusem ze Splitu. Nie dość dobrze patrzyłam na mapę, bo jestem zdziwiona, że przejeżdżamy przez Bośnię i Hercegowinę. Te kilka kilometrów, całkiem blisko od Dubrownika, to całe wybrzeże Bośni i Hercegowiny i dostęp do morza. Kierowca autobusu zatrzymuje się na obiad. Ja w dużym sklepie kupuję czekoladę, a potem piwo w knajpce. Płacić można w wielu walutach. Do Dubrownika docieram już po zmroku. Mój hostel jest 20 minut na piechotę od dworca autobusowego. Gdy kilka dni wcześniej szukam noclegu czytam czyjś komentarz, że trzeba sprzedać nerkę by mieć dobre zakwaterowanie w tym mieście. Ja swojej nie sprzedaję, ale tanio (nawet w hostelu) nie jest. Z hostelu mam 20 minut do starego miasta, co jak czytam w necie jest ”daleko” i trzeba ten dystans jechać autobusem.

Stare miasto jest cudne. Pełne wąskich uliczek i uroczych zaułków. Pałac Rektora, jest zamknięty przez cały czas, który spędzam w mieście. Dlatego (z płatnych atrakcji) decyduję się tylko na spacer po murach miejskich. Jest bardzo gorąco, widoki wspaniałe, na czerwone dachówki dachów, stare domy, morze. Jest początek czerwca (wiem, zaległości skandaliczne), temperatury przekraczają 30 stopni i wszędzie jest dużo turystów.

 

Split

saZ1WzRw9LgiNEtgGX

JtkU0Ea3lifCHjS5yX

 wAapJJgQavzkZCXjrX

 nlvlYaMQ0bXF8ARRvX

 84a0UabYaJ98wA4ynX

vN58iISL2uaxviaacX

esUlZG3ZGuIYN1JfjX 

cjM50PX1RjWu3aLbUX

X1RdOqF0abYIbE1lYX

HJMvFiEUc4evL5eXqX

 Kppst7jABBthPLSGKX

 nT5LBMPPJoHBUdMdTX
5UrUm1hbzn2WsarbqX

 8RiGUbsRR4VtIj5NqX

ZIdapcnhatBMUZut2X

tanM7ebaJwE6885xbX

o3jL4vhTcQtGbVE2XX

feAJfpDQtc05aKF68X

 iFtbsRly9GoGNVYniX

 FK33OlBM6e492h0XFX

 Qs5wTajVr3NNUBEn5X

 UOB3TgJzmvPRHLyACX

 AR4iQZoH1ZCZEPnA6X

zMYL4SHc21vvsN8EhX

Do Splitu dojeżdżam rano z pobliskiego Trogiru. Plecak zostawiam w przechowalni na dworcu (najtańsza opcja), chwilę poszukuję kantoru z dobrym przelicznikiem i idę na spacer po starówce.

Split – stolica Dalmacji i drugie największe miasto Chorwacji. Sztandarową atrakcją jest starówka mieszcząca się w ruinach pałacu Dioklecjana. W latach 295 – 305 ne pałac został wybudowany dla cesarza. Dziś w dawnych pałacowych korytarzach są wąskie uliczki z budynkami mieszkalnymi, sklepami i restauracjami. Na wielu wystawach przepiękne kostiumy kąpielowe:)

Historyczna część robi wrażenie. Z dzwonnicy przy katedrze Św. Duje podziwiam panoramę miasta, pokrytą czerwoną dachówką starówkę, morze i okoliczne góry. Na plac przy katedrze wychodzi cesarz Dioklecjan. Tłum reaguje entuzjastycznie. Cesarz przemawia, po czym odchodzi wraz z towarzyszącą mu damą.

Jest gorąco. Wdrapuję się do położonego na wzgórzu Parku Suma Marjan. Z tarasu widokowego w połowie trasy świetnie widać port i całe miasto. Kwiaty juk wyrastają w górę na wiele metrów. Las na szczycie pachnie żywicznie i daje wytchnienie od wczesno popołudniowego upału.

Sibenik

nGxCaE4izlDtfDagrX

M4Nz78cDeF905Cr8IX

ayAW29S1G3PupLEJeX

3kgOZKPdNl8672eAvX

TWqpxHlhenj94TiraX

P28H5BiqfZI0Tk8WSX 

rIyYdafz7gN6wUwFUX

1vpSdHGUXVnBugOkCX 

 OHZBxmjNZk2S9bYaLX

 1zDXJKiI4cIG5BYBSX

 vdXc9jkU2EqFiEA92X

im1ofbRIlndg1Y3S6X 

RcGCCnXsOIXz0gnTiX

Ql7bfC4mEpW1GrealX

Eur5ln5d3R2ZrywWkX 

xDcIavMfVUXD4MFb5X

CRYRrAIcAOEXCFlo8X

4usRbKksWNg4QiaxOX

wk5id5bTqaM9jALwxX

I9iIc7qkrHlQKmbl1X

Ea2fy04m1O1dBwcL9X

 roVQin05plheawpBXX

vUeHJPYSJvGvN7JnLX 

GxfDphxLxoBxnxpmxX

6ctFFa2zIQI5oaTWTX

eoWf0bsPwvfhhBb9RX

FgLW31XasoVNCblVjX

9FZGAJGGo8kfb9AkbX

8chRPorSAdaL199zHX

 

Do Sibenik dojeżdżam autobusem z Zadaru. Zostawiam plecak w przechowalni i idę zwiedzać starówkę. Jest ona niewielka ale bardzo ładna, pełna kościołów i pałaców, wąskich uliczek i schodów. Sibenik jest położony przy ujściu rzeki Krka do morza Adriatyckiego. Ma tysiąc lat bardzo ciekawej historii. Jednym z najbardziej znanych budynków jest kamienna katedra Św. Jakuba, łącząca gotycki i renesansowy styl. Budowa jej zajęła 100 lat na przełomie XV i XVI wieku.

Twierdza Św. Michała zbudowana na wysokości 70 m npm góruje nad starówką. Twierdza w obecnym kształcie została zbudowana w XV wieku, ale już w XI wieku wzgórze było ufortyfikowane i nazywane zamkiem Św. Anny. Dziś, po odnowieniu, wewnątrz starych murów mieści się scena letnia na otwartym powietrzu. Z murów twierdzy rozciąga się piękny widok na średniowieczne miasto i wyspy.

Jako, że bilet wstępu obejmuje też Twierdzę Baron, pomimo lejącego się z nieba żaru wdrapuję się a kolejne wzgórze. Twierdza zbudowana na wysokości 80 m npm przez mieszkańców w 1646 roku, w ciągu zaledwie dwóch miesięcy przed przybyciem wrogich wojsk osmańskich. Twierdza nazwana na cześć barona von Degenfeld, który dowodził skutecznej obronie Sibenika. Dziś z twierdzy można podziwiać panoramę okolicy i uraczyć się czymś w twierdzowej restauracji.

Twierdza Św. Jana jest położona na wysokości 115 m npm. Zbudowana w 45 dni w tym samym roku i z tej samej okazji co Twierdza Barona. Dziś jest niedostępna dla zwiedzających.

W Sibeniku jest jeszcze jedna twierdza – Św. Mikołaja. Znajduje się ona na niedużej wyspie przy wejściu do kanału St. Ante. Została zbudowana w połowie XVI wieku. Obejrzenie jej polecały mi Mama i Ciocia, które były tam kilka lat wcześniej. Niestety nie miałam czasu by iść tam na piechotę, a taksówka wydała mi się nieadekwatnie droga w stosunku do dystansu.

Na koniec na chwilę przysiadam w uroczym Średniowiecznym Śródziemnomorskim Ogrodzie przy

klasztorze Św. Lovre – ma długą nazwę 🙂 Maleńki ale bardzo ładnie zaprojektowany – fajne miejsce by odpocząć od upału. Potem lecę na dworzec autobusowy by odebrać plecak i zmierzam w stronę Trogiru.

 

Skradin

q60NYXAAmQIv9lt60X

gTCDTizLOC6EfXL1RX

bqcBsuXwo1US4TtvGX

OjvL0BRWFHIdaND86X

dFJ7nYmzskANjk7xJX

itkZ3xyMWV1KfLCReX

23xot0hOraRShaA24X

cb3vnSf0xbhj1ts0GX

4tX9i9ebPoqX6Jd7yX

9lxkiWr16h2MvoisOX

6LBFDyo3eP3dWlz8tX

ZcnvFpUX0zo7CFzk9X

zyhbaRf4WydbclaXGX

Skradin to niewielkie miasteczko z wielką historią. Jest jednym z najstarszych miast w Chorwacji. Posiada uroczą starówka zbudowaną z kamienia. Znajduje się tu jedna z ładniejszych chorwackich marin. Ze wzgórza, na którym stoją ruiny średniowiecznej fortecy Turina można oglądać panoramę okolicy.

Ze Skradin odpływają statki do Parku Narodowego Krka.

 

Krka

cicA8ScvLgow6aPATX

YuRFE5vAvTwQYJvGrX

MMvstNYbahx25yaPwX

aVWw20WLDC9eaz9z8X

xshPESEp4UqgRS8HEX

uAwmgTfGdsDXpV17LX

u7d3SNiEtwpaQ5aaEX

C8o73C8zp7akeLCz7X

E35xhzjRSKDTFn6nOX

MbxB5EHUkzaseNb7yX

Y8r2g1jaZ9Exu2oPEX 

MitcSEwBY871aMjnRX

s2PPLWr7AcUIN0pejX

JTNNyTGaNB8oNo8aQX

vcYnXkMkNBD1TfzE1X

lbZ1QFgr1sHXqTtvVX

guHSZBnA6dDbpjuURX

Do Parku Narodowego Krka dojeżdżam autobusem z Zadaru. Facet siedzący obok mnie czyta dwustronicowy artykuł o Zbigniewie Brzezińskim, jednym z najbardziej znanych za granicą Polaków. Autobus dojeżdża do miasteczka Skradin. Stamtąd do parku dopływa się stateczkiem. Park został założony w 1985 roku w środkowym i dolnym biegu krasowej rzeki Krka. Na terenie parku rzeka tworzy kilka wodospadów. Powstały one z barier osadów wapiennych.

Na wodospadzie Skradinski Buk są pozostałości elektrowni wodnej uruchomionej w 1895 roku. W dole wodospadu jest wydzielone kąpielisko. Jest gorąco, a woda przyjemnie orzeźwiająca.

Na terenie parku znajduje się dwu kilometrowa ścieżka edukacyjna z tablicami opisującymi bardzo bogatą lokalną florę i faunę, w tym wiele endemicznych gatunków.

 

Zadar, Croatia

UaxL2XASWJaXgfiqPX

ZCdfdebvv9IKwXFbfX

amRBkjydLHjjSg2O6X

51o9D4Xamez9D6xJLX

Y0gsuoDkm75YapG6dX

PRAHMIvTY4x4kJstQX

rSjRzUuovcyubilCyX

h3aJskaeikys9ciF1X

mbFYVUThqNN0btFpLX 

slQECnNHi5ao4x9RwX

9gW06YR6QIF0XbwFZX 

HnxStO4qiYHmaqW5HX

Ku0BxhqjDnRqaMbT3X

LS00JIaeQUMCWro7XX

Pi6wD1nOs8PrbvsNHX

2vOgklmaUMtjkAY8yX

 SihAU8Iqgxv1BtE4lX

 HXNgqJob0jrzbhXKVX

 TWIZmRurnsNC7TSHcX

 m56wiyT9y23IAB78aX

BPwp33caTlqm8wvlPX

AzrJyDUC86lJicdHeX

jJQjoHXgNbRcUZnvpX 

ZH3GaVfEEqIZpUv0uX

RPFf0koOGYhODkuETX

 

Ostanie dni przed wyjazdem zajmują mi przygotowania do koncertu naszego chóru. Tuż przed koncertem ledwo wbijam się w czarne spodnie (siedzący tryb życia jakoś mi nie służy) i mam wrażenie, że nie dość dobrze się przygotowałam. Dzień jest upalny, cieknie nam pot po plecach, mimo kilku potknięć dostajemy owacje na stojąco.

W dzień wyjazdu idę do pracy z małym plecakiem, i jestem pewna, że nabrałam za dużo ciuchów (co potem okaże się prawdą). W pracy parę osób dopytuje czy to mój cały bagaż. Na szczęście dawno minęły czasy, że tyle rzeczy brałam na wakacje, aż Tata doradzał mi dorobienie szelek do szafy:)

Po pracy łapię autobus jadący na lotnisko. Przejechanie przez moje małe miasteczko zajmuje ponad 20 minut, potem jedzie się trochę łatwiej, do czasu aż na dłuższy czas utykam w centrum i mam już wizję, że nie zdążę na samolot. Korki w Dublinie to jest jakiś żart. Na lotnisko nie dojeżdża pociąg, a wszystkie inne opcje utykają w korkach. Mój autobus w końcu przebija się przez korki, a na autostradzie akurat jest luz. Docieram na lotnisko i nawet nie muszę biec.

W Zadarze ląduję przed północą. Za drzwiami wyjściowymi tłumek mężczyzn. Spinam się. Wraca mi w pamięci jeden z nielubianych momentów mojej długiej azjatyckiej podróży, kiedy to wychodzę z dworca czy lotniska i czekający kierowcy zaczynają krzykiem proponować swoje usługi. Ale to nie Azja. Nikt się nawet do mnie nie odzywa 🙂 Autobusem miejskim dojeżdżam na dworzec, a potem taksówką do hostelu. Ktoś zostawił dla mnie klucz w skrzynce na listy, a kartka z moim imieniem jest przyklejona do przydzielonego mi łóżka.

Zadar jest bardzo przyjemnym miastem, położonym na wybrzeżu Dalmackim, nad morzem Adriatyckim. Starówka jest położona na półwyspie. W obrębie miasta odkryto pozostałości neolitycznej osady z IX w. p.n.e. Miasto zostało podbite przez Rzymian w II w. p.n.e. Jednak niezbyt wiele elementów starej historii przetrwało do dziś. Zadar został bardzo zniszczony w czasie II wojny światowej i kolejny raz w czasie wojny domowej w latach 1991-1995.

Dziś jest uroczym miejscem, pełnym historii, jak Forum Rzymskie i stare kościoły, wąskich uliczek, miejsc z dobrym jedzeniem. Mimo, że widać sporo turystów, to nie ma tu tłumów. Z wieży widokowej podziwiam czerwone dachy i krajobraz.

W nabrzeże Zadaru wbudowane są organy morskie. To system wielu rur o różnych średnich rozlokowanych wzdłuż 70 metrów. Gdy fale uderzają w nabrzeże, z rur wydobywają się dźwięki o różnej intensywności. Jest to wspaniały koncert, który można słuchać godzinami 🙂

Pogoda jest piękna, około 30 stopni. Po południu eskadra samolotów ćwiczy układy powietrzne. Wieczorami oglądam cudne zachody słońca.