Singapore 3

 

IMG_4245fffIMG_4211IMG_4678IMG_4210IMG_4280gggIMG_4172IMG_4563IMG_4679gggIMG_4487gggIMG_4610gggIMG_4237IMG_4299IMG_4289ggg

W Indonezji poznałam bardzo sympatyczną parę mieszkającą w Singapurze, gdzie spotkaliśmy się później kilkukrotnie. Dzięki nim miałam okazję posłuchać jak żyje się w tym małym państwie.

W Singapurze jest wiele regulacji, dotyczących różnych dziedzin życia, których nie znajdzie się w Europie. Nigdzie nie kupi się gumy do żucia. Kiedyś było to możliwe, ale chodniki były zaplute przeżutymi gumami i ich sprzedaż została zakazana. Nie przeszkadzałoby mi to. Odkąd przeczytałam z czego dokładnie składa się guma do żucia, nie używam już tego świństwa.

Sprzedaż alkoholu jest ograniczona do pewnych godzin, z powodów poalkoholowych ekscesów.

Za narkotyki grozi kara śmierci.

Obywateli Singapuru, którzy chcieli by pójść do kasyna obowiązuje opłata wstępu w wysokości 100 singapurskich dolarów.

Dla ochrony środowiska wprowadzono wysokie podatki przy kupnie samochodu. Wprawdzie na ulicach można zobaczyć super drogie samochody, jednak większość jest średniego standardu. Transport publiczny: autobusy, metro i taksówki jest bardzo punktualny i stosunkowo tani.

W Singapurze nie ma emerytur w sense takich jakie znamy z Europy. Każda pensja jest dzielona i przelewana na 3 różne subkonta. Jedno to konto osobiste, drugie jest na wydatki medyczne a trzecie na emeryturę. Z konta emerytalnego pieniądze można używać po osiągnięciu wieku emerytalnego i nawet wtedy nie można wypłacić naraz całej sumy.

Służba zdrowia jest płatna. Za wizyty i zabiegi można płacić pieniędzmi zgromadzonymi na koncie medycznym, ale większość osób ma prywatne ubezpieczenie medyczne.

Można by powiedzieć, że państwo nakłada wiele ograniczeń na swoich obywateli. Jednak patrząc na Polskę czy Irlandię, w której mieszkałam wiele lat, może nie jest to głupie rozwiązanie. Ludzie popadający w uzależnienia czy długi przez swoją niefrasobliwość, a potem oczekujący, że społeczeństwo będzie współuczestniczyć w leczeniu ich zdrowia, które sami sobie popsuli czy spłacać ich długi, bo w swej fantazji kupili kilka nieruchomości na kredyt.

Są wysokie kary za śmiecenie i nie spuszczenie po sobie wody w publicznej toalecie. Może wydaje się to śmieszne (w przypadku toalety) ale jak przypomnę sobie ile razy weszłam do zafajdanego kibla, choćby w pracy, gdzie można by oczekiwać ludzi na poziomie. Może jakby jedna czy druga dama dostała mandat za zostawianie syfu w łazience to skończyłyby się takie sytuacje.

Prawie każde miejsce, które odwiedzam podoba mi się tak bardzo, że mogłabym tam zamieszkać. Singapur pod tym względem spodobał mi się na tyle mocno, że kto wie. Kiedyś trzeba będzie wrócić do pracy 🙂

 

Singapore 2

IMG_4436gggIMG_4358fffIMG_4943 IMG_4042IMG_4049IMG_4050IMG_4039cccIMG_4338IMG_4051IMG_4994gggIMG_4302cccIMG_4473

Cd atrakcji Singapuru

Sea Aquarium – Morskie Akwarium znajdujące się na wyspie Sentosa. Naprawdę niesamowite. Widziałam mnóstwo gatunków ryb i innych żyjątek morskich. W pięknych kolorach i kształtach. Usiadłam przez gigantycznym akwarium z wieloma gatunkami ryb, także tych dużych (jak wielkie płaszczki, czy ryba – młot) i nie mogłam się napatrzeć.

Buterfly Park – Park Motyli. Jest na wyspie Sentosa. Pod siatkową kopuła w niewielkim ogrodzie można obserwować dużo gatunków motyli. Jest też budka z kokonami, z których dopiero wylęgną się motyle. Młode, przez pierwszych kilka dni nie fruwają zbyt dobrze i jeśli się cierpliwie poczeka to mogą usiąść na wyciągniętej dłoni 🙂

Little India ma niewiele wspólnego z Indiami. Jest tam wiele osób pochodzenia indyjskiego, sklepy z indyjskimi produktami, ale jest czysto i bardzo zachodnio. Facet ze sklepu (o zdecydowanie indyjskim wyglądzie) twierdził, że pasta do zębów Himalaya jest produkowana w Indonezji??? A to jest bardzo znana indyjska marka.

Chinatown, pewnie z Chinami też ma niewiele wspólnego. Dobre miejsce, żeby zobaczyć chińskie świątynie, obejrzeć lampiony na ulicy i iść na obiad.

Henderson Waves Bridge – Most w kształcie fali. Most ma długość 274 metry. Jego konstrukcja jest stalowa, wypełnione specjalnym, bardzo twardym drewnem balau, które rośnie tylko w południowo wschodniej Azji. Jest to najwyżej położony most pieszy w Singapurze. Przebiega nad dość malowniczą drogą i łączy 2 parki. A te i inne parki oraz most tworzą długi i ciekawy szlak wiodący w stronę wybrzeża.

Labrador Park położony jest na wzgórzu nad morzem. Są tam ruiny fortu wybudowanego przez Brytyjczyków w XIX wieku. Wiele leśnych ścieżek do eksplorowania.

Chinese and Japanese Gardens – Ogrody: Chiński i Japoński. Położone obok siebie. Bardzo zadbane. Wieże widokowe, kwiaty, jeziorka i dużo ptaków i jaszczurek do obserwacji.

Gardens by the Bay i Sky Walk – Ogrody nad zatoką i spacer po moście zawieszonym pomiędzy ”super trees” – super drzewami. Są to piękne ogrody, połączone z jeziorkiem. Są tam też „super drzewa” – drzewa wykonane z metalu i pokryte różnego rodzaju powojami. Są one pięknie podświetlone po zachodzie słońca. Na terenie ogrodów znajdują się Cloud Forest (Las w Chmurach???) i Flower Dome (kopuła z kwiatami). Cloud Forest (też znajduje się pod kopułą) to sztucznie stworzona góra z 35 metrowym wodospadem i roślinnością oraz mikroklimatem jakie panują w tropikach na wysokości do 2000mnpm. Flower Dome to małe, cudne ogrody zaprojektowane na wzór tych z wielu miejsc na świecie z klimatu umiarkowanego i suchego. Jest tu też imponująca kolekcja roślin z pustynnych rejonów świata.

Light and Music Show. Wyświetlany każdego wieczoru 2 lub 3 razy. Jest to pokaz fontann z rzeki oraz historia wyświetlana na kurtynach wodnych przy akompaniamencie muzyki.

Pomimo tego, że Singapur jest drogi, to można tam bardzo tanio zjeść. Bardzo popularne są food courts – miejsca z wieloma budkami sprzedającymi swoje specjały.

F1 w Singapurze. Od kilku lat we wrześniu na ulicach Singapuru odbywają się wyścigi Formuły Jeden. Montowane były już kraty oddzielające te ulice od chodników i poboczy gdzie będą gromadzić się kibice.

 

Dzień niepodległości – ten oficjalny:) Wszystko było bardzo podobnie, jak w czasie próby 2 tygodnie wcześnie, tylko na pełnych obrotach. Było także znacznie więcej ludzi. Udało mi się znaleźć dość dobre miejsce do robienia zdjęć, ale w czasie próby generalnej udało mi się zobaczyć znacznie więcej. To co mi się bardzo podobało, to nastrój. Radość i duma z kraju, którym ma tylko 50 lat historii. Żadnych przepychanek, łobuzów i palenia wozów transmisyjnych. A na pewno nie każdemu żyje się tam jak w bajce. Singapur ma swoje problemy, jak każdy kraj na świecie.

 

 

Singapore 1

IMG_5111cccIMG_4099cccIMG_5137cccIMG_4720cccIMG_4080cccIMG_4634IMG_5145IMG_4144IMG_4145ccc
IMG_4066
IMG_4025
IMG_4128IMG_4123IMG_4899

Singapur to malutkie miasto – państwo w Azji południowo wschodniej, na południowym krańcu półwyspu Malajskiego. Należy do niego także 54 wysp. Nazwa pochodzi od dwóch słów w sanskrycie: singa – lew i pura – miasto. Czasem zwane jest też Miastem Lwa. Symbolem Singapuru jest Merlion – głowa lwa z ciałem i ogonem ryby. Powierzchnia Singapuru to tylko 715 km2. Liczba ludności to niecałe 5,5 milionów.

Singapur znacznie przekroczył moje oczekiwania i mój pobyt tu bardzo się przedłużył:)

Oprócz tego że to bardzo nowoczesne, bezpieczne i superczyste miasto ze świetnym transportem publicznym, to także miejsce z dużą ilością ogrodów, w których można oglądać piękne drzewa i kwiaty i obserwować dzikie zwierzęta, ryby i ptaki.

Pierwszego dnia wybrałam się na spacer po mieście. Część ulic była zablokowana i nagle zobaczyłam czołgi na ulicy. Jeden z żołnierzy stojących wokół powiedział, że to dzień niepodległości. Oglądałam piękny air show, wojskowe jednostki wodne na rzece, a potem paradę pojazdów wojskowych. Na zakończenie sztuczne ognie z dachów wieżowców. Byłam mile zaskoczona, że choć było dużo ludzi, to nie było tłumów. Byłam bardzo zadowolona, że trafiłam na te uroczystości. Dopiero kilka dni później ktoś powiedział, że to była próba przed dniem niepodległości, który wypada 9 sierpnia 🙂 Ostatecznie zdecydowałam się zostać do oficjalnych obchodów 🙂

Atrakcji w Singapurze jest wiele. Ogród botaniczny należy do jednych z nich. Jest piękny i duży. Ma różne sekcje. A do moich ulubionych należy fragrance garden – ogród zapachów. W środku ogrodu botanicznego znajduje się ogród z orchideami. Wejście jest płatne, ale warte tego. Podobno jest to największy Orchid Garden na świecie. Do obejrzenia znane i nieznane okazy w całej palecie kolorów. Kiedy zaczęło padać schowałam się w altanie razem z klasą z początkowych lat podstawówki, która miała lekcję przyrody w parku. Nauczycielka, żeby zwrócić ich uwagę co jakiś czas powtarzała ”eyes on me” – oczy na mnie, a dzieci odpowiadały „eyes on you” – oczy na Ciebie 🙂

Singapore Flyer to widokowe koło takie jak London Eye. Świetny sposób, żeby zobaczyć panoramę miasta.

Warto wybrać się na rejs łodzią po rzece. Ja wybrałam wieczór i podziwiałam pięknie podświetlone budynki.

Kupiłam bilet na Duck Tour. Na mojej liście „to do” przed wyjazdem z Dublina było Viking Tour – przejazd amfibią po mieście i pływanie po rzece. Z niewiadomych mi powodów niezrealizowane 🙂 Dlatego jak zobaczyłam amfibie w Singapurze wiedziałam, że muszę 🙂 Oprócz grupy dzieci z podstawówki z nauczycielkami byłam jedyną osobą spoza 🙂 Dzieci wyglądały na znudzone i przewodnik pouczał je żeby nie spały i uważały co mówi, bo ich rodzice zapłacili za bilety. Ja sama zapłaciłam za swój, więc uważałam 🙂 Dowiedziałam się, że w najwyższym hotelu w Singapurze odbywają się wyścigi po schodach. Rekordzista wbiega na 73 piętro w około 8 minut. Budynki teatru mają kształt duriana, ulubionego owocu południowo wschodniej Azji.

Taras widokowy na Marina Bay Sands (luksusowy, 55 piętrowy hotel, o bryle składającej się z 3 modułów z łodzią na dachu). Wejście jest płatne, ale można to ominąć idąc do baru na ostatnim piętrze. Bar jest wprawdzie powyżej tarasu widokowego i barierki tarasu zawsze wchodzą w zdjęcia. Wybrałam się tam z koleżanką z hostelu. Poznałyśmy przemiła parę z Australii, która zaprosiła nas na drinka a mi zaoferowali nocleg a Australii 🙂

Tree Top Walk – most zawieszony na wysokości koron drzew. Żeby do niego dojść idzie się szlakiem przez dżunglę. Jest tam kilka interesujących tras, łącznie z wieżą widokową. P przejściu przez most ścieżka wiedzie, drewnianą kładką przez dżunglę. Miałam to szczęście, że nikogo nie było wokół, było bardzo cicho i udało mi się wypatrzeć kilka zwierząt i ptaków, a także kobrę.

Jurong Birds Park – Park Ptaków Jurong. Bardzo mi się tam podobało. Mam jednak zastrzeżenia, bo wiele gatunków ptaków było w wolierach. Jest to pewnie pójście na łatwiznę, bo w naturze trzeba by się sporo natrudzić, żeby zobaczyć te wszystkie gatunki ptaków. I mimo że woliery nie były małe, to ptaki w rodzaju orłów czy sokołów raczej nie mają szans na loty.