Próbuję wcielić w życie plan przejścia plażą z Bray do Killiney. Za opuszczonym budynkiem na nadbrzeżu odnajduję ścieżkę. Napotkany facet potwierdza, że to dobra droga, ale karze się spieszyć, jest przypływ i za jakiś czas część plaży będzie całkiem zalana. Wtedy nie ma gdzie uciekać, bo brzeg to urwisty, podmyty klif na który raczej nie ma jak się wdrapać. Przez chwilę podążam ścieżką na klifie, bo jednak boję się, że przypływ będzie szybszy niż ja. Wokół ślady ognisk, jakieś popalone beczki. Za jakiś czas ścieżka się kończy i natrafiam na namiot rozbity w krzakach. Szybko zawracam i jednak schodzę na kamienistą plażę. Przez jakiś czas idę w stronę Killney, ale klif jest poszarpany i nie jestem w stanie dostrzec miejsca, w którym plaża bardzo się rozszerza. Jest gorąco, jestem sama i w końcu decyduję się zawrócić. Przypływ nie jest tak szybki, ale nie wiem jak długo musiałabym jeszcze iść, a miejscami plaża jest już bardzo wąska. Morze, mimo że piękne, czasem mnie przeraża. Na plaży leży powyginany przez fale jakiś duży, metalowy przedmiot. Wracam do portu i na piechotę wzdłuż drogi idę do Shankill, gdzie jest bardzo ładny Park Shanganagh. Dość duży, jest gdzie spacerować, uprawiać sporty, jest też nawet ogrodzona część, gdzie psy mogą biegać bez smyczy. Park ma wyjście na plażę, która nadal nie jest zalana 🙂 i gdzie w ciszy można posiedzieć i porozmyślać.
Przy parku usytuowany jest Zamek Shanganagh. Wybudowany w XIII wieku, gruntownie przebudowany w XVII wieku, dziś mieści jedyne w Irlandii otwarte więzienie dla młodych mężczyzn.
Zdjęcie zamku zapożyczone z internetu.