Na dwutygodniowe wakacje przyjeżdżają moje Mama i Siostra. Wybieramy się na na północną część wyspy. Po raz pierwszy w życiu wypożyczam samochód i trochę się stresuję, bo nie prowadziłam od trzech lat. O mało nie dostaję zawału na lotnisku, gdy okazuje się, że depozyt za samochód wielokrotnie przekracza limit na mojej karcie kredytowej. Mój bank jednak w ciągu kilku minut podnosi mi limit i mogę odjechać nowiutkim, wypożyczalniany samochodem.
Pierwszy przystanek Belfast. Miasto, w którym byłam wielokrotnie. Zawsze z towarzystwem i po raz pierwszy porządnie udało mi się je obejrzeć gdy kilka lat temu pojechałam tam sama. Zatrzymujemy się w airbnb i bardzo podoba mi się ta opcja. Dom jest stary, skrzypiący, a właścicielka bardzo miła.
Odpuszczamy sobie wystawę Titanica – obecną flagową atrakcję Belfastu. Byłam tam kilka lat temu i na kolana mnie nie rzuciło. W dniu naszego przyjazdu odbywała się parada równości. My tylko oglądałyśmy mnóstwo bardzo pijanych ludzi snujących się po mieści. Spacerujemy nad rzeką Lagan, robimy zdjęcia przy słynnej rybie, a potem przy Liberty Hall.
Zamek w Belfaście został zbudowany na Cave Hill w 1870 roku przez trzeciego markiza Donegal (jest to trzeci z kolei zamek, dwa poprzedni znajdowały się w innym miejscu). Jest pięknym budynkiem w szkockim stylu magnackim. Efektowna zewnętrzna klatka schodowa w stylu włoskim wychodząca na ogród jest często uwieczniana na fotografiach. Ogród jest śliczny, z poukrywanymi w różnych miejscach figurkami kotów. Do zamku, w gęstym deszczu podwozi nas właścicielka airbnb. Oglądamy salę balową, a potem w zamkowej kawiarni czekamy na koniec deszczu. Spacerujemy po ogrodzie, a potem po jednym z pieszych szlaków znajdujących się wokół zamku.
Peace Wall – Ściana Pokoju jest długa i bardzo wysoka, pokryta różnego rodzaju grafitti. Na ulicy widać tylko małe grupki turystów. Wokół nieciekawe osiedla domków, wyglądające na socjalne. W niedalekiej odległości stąd jest wiele innych murali poumieszczanych na murach i ścianach domów. Niektóre upamiętniają ofiary ataków terrorystycznych, których kilka miało miejsce w tym mieście. Przyczyną wieloletnich konfliktów i przemocy była chęć jednych (irlandzkich nacjonalistów i republikanów – głównie katolików) zjednoczenia Irlandii Północnej z Republiką Irlandii i chęć drugich (unionistów – głównie protestantów) by Irlandia Północna pozostała częścią Zjednoczonego Królestwa. Okolica wygląda naprawdę nieciekawie, dużo zrujnowanych budynków i śmieci na ulicach.
Dla równowagi jedziemy autobusem do zupełnie innej części miasta, podziwiamy imponujący budynek Queen’s University i spacerujemy po ogrodzie botanicznym. Część różana pachnie jak najlepsze perfumy.