Dubrovnik

4OwAvVbjXgVn30p1LX

pYmmd1T2bwVqCBeW7X

DiEwIIDKhwFfmadEzX

vaSL6nn6yPaidTN9pX

nHRwianCxy27XlKCYX

Bwv65v1QrPL8hEob8X

jgbbmu0VIV1mXNi4LX

VaZEolGzCjIKIWLYJX

Ut0b8V6FbrTR7viZHX

blb36aaEagaZHx2e4X 

m5CmFmHVUJagJGSaVX

klXJK8gJqU7Qq2c8GX

xlvVHXbeyzLvFqdxHX

94cE2TzkfcCYUwwthX

cumQz8s0dQX8LX1CGX

acIuVdX3rSda6wrEZX

5NDuuGbfA9ghCu5f4X

iDz9yCYMjiGWa6wvTX

2jjFHICDmOUFRgmuMX 

5iDl930T1xb27SC8uX

jzVAIqV6OVWLG0lbHX

 kwbXXQyzdNG7OAvo7X

 lD0eBYT6BaTIafjYmX

 3m1egD2P6RYTJTZqQX

 bDYJpE5765j7CbpeWX

ZEa0zROVHgo859wQ6X

Obiady jem w wegańskiej restauracji. Jedzenie bardzo dobre. Położona ”piętro” wyżej od głównej ulicy, prowadzona przez miłą parę. Jedzenie jest bardzo dobre, ale ceny wyższe niż w Dublinie. Sprzedają wydaną przez siebie książkę kucharską. Chcę kupić póki nie dostrzegam ceny – 50 euro.

Postanawiam po powrocie do domu kupić obie książki Jadłonomii – za cenę o ponad połowę niższą.

Ceny w Chorwacji, a zwłaszcza w Dubrowniku są chyba wyższe niż w Irlandii (gdzie nie jest tanio). Sprawdzam w necie minimalną chorwacką płacę. Trochę gorsza niż w Polsce. Zupełnie nie adekwatna do cen, a to nie jest jeszcze szczyt sezonu.

Spaceruję po uroczych, wąskich uliczkach Dubrownika i staram się napatrzeć na zapas.

Zamierzam wejść na górę Srdj, skąd rozpościera się widok na stare miasto i otaczające je wyspy. Wejście powinno zająć około godziny. Lejący się z nieba żar skutecznie mnie do tego zniechęca. Większość szlaku jest na pokrytym kamieniami zboczu i żadnego schronienia przed palącym słońcem. Na górę dojeżdżają wagoniki kolei linowej, ale akurat do tego zniechęca mnie cena.

Ostatniego dnia rano idę popływać. Już wcześniej wypatrzyłam sobie skałę z drabinką, położoną kilkadziesiąt metrów poniżej poziomu ulicy, gdzie kilkukrotnie widziałam pływających w morzu ludzi. To nie jest uczęszczane miejsce, więc zdecydowałam się tam schodzić tylko jeśli zobaczę, że ktoś już tam pływa. Jako, że wypatrzyłam jakiegoś faceta, zeszłam wśród bujnej zieleni, po niezliczonej ilości stopni. Facet w tym czasie zdążył wyjść z wody. Rozebrałam się do kostiumu i nagle mnie strach obleciał, że ta drabinka jakaś wysoka, że woda jest dużo poniżej poziomu skały. Spojrzałam w górę, gdzie facet siedział i zobaczyłam go całkiem gołego, co było podwójnie nieprzyjemnym widokiem, bo był bardzo gruby. Szybko się ubrałam i poszłam szukać innego miejsca. Znalazłam bardzo przyjemną plażę, prawie pustą. Woda cudowna, chłodna, ale nie zimna, przejrzysta. Ostatnie pływanie w Chorwacji.

Dubrownik jest najpopularniejszym miastem w Chorwacji. Słynie z architektury i zabytków. Ma wielowiekową historię sięgającą czasów sprzed naszej ery. Przez wieki zmieniał nazwę, przechodził z rąk do rąk, miał okresy całkowitej niepodległości (Republika Dubrownicka), mocno zniszczony w czasie II Wojny Światowej, a potem z wojnie Bałkańskiej. Dziś, w pełnej krasie, jest na liście Światowego Dziedzictwa Kultury Unesco.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s