Jesienne Bieszczady

3t1SbdjYlfPawteR6X

mUHDCqBJjrNeFpIX0X

usMBpar3JhfntVIilX

OK0YfreMbzbganF93X

iN4PxT7huZ9fhr4wtX

1y7121jJb7vzzS80pX

6neSoli7jNyUgcdnNX

hAQxzuOTYfKznq9CDX

A18cQ0CXYZMkxvA5ZX

Ax8PBUolAUdaUCVv9X

O0aYwllBhMRqAXNK7X

cQzEezMwbTXRaJw6JX

KC9z9aGQvmQ7Nq0GNX

NqFbtRCsUKE12ZxrAX

uG3wQW39GfXRQRlwpX
4wo9Z2ObA82R7N2pwX

khXvYh82qahQM4Ty1X

GCmYuNfhz5LRpHNo7X

BD6LB5lbZEYRtc2miX

W8bicKbRd62FDbNaOX

gnVxGyszVUwlKF9LcX

AiybGcygOpFdgAbYOX

sWX0kSbb5RlcI9Yr2X

biG37obSoXFysHu2JX

vvSK3dlfJIXb4cxAnX

GNLGUrgvaeWiHCbdjX

Xb2aWCkby41IbSyvTX

jxzgBCyguGN7kDZfhX

iQaiGbkgf7uBt04VDX

4zqAYywPRsJaaaba9X

bgAoDSxfyabaRx215X

ZjJjlnjOuPzXOePg6X

46zAecKDxljqm2NUCX

bSydESUPWNJgi5JpNX

VOiXeLbdvgbphcU91X

qsnaAh9BCeQmJCFDWX

uxyE8bZnue7A06htGX

GmZfmTfyqeMDo0KdaX

B2l9Dp4pQ1eiey4aEX

eUaim97tUbRqmwiaBX

IthMfwhZKuaV6I0drX

5Ob38hOErfyPplLO7X

oSmp1v7gCLreorrNEX

kU21ACv4PdhdyX1wjX

cqf6LCBsp9baNdGXYX

 zrYwaUWOBTK6AzrS0X

q57kYs86W17XB3Nb7X

PYwxSCqzria0zUnfNX

RSMLbIng75NywkgSEX

 xW3pnbeYXlQZWlNbPX

 JERNG5vJvJZ1slX1OX

 6od4o5LygbwcmpdWzX

 bGxKM1Eq3uOyba5P8X

yXrYMM90csXbgWzvpX

6vuU7xCz9jaad7Am1X

ZpIW9d53YGBLdams7X

Yl3qquMriKF1P8BHnX

xggybfSBK0e8au2XCX

KYFbMzCvHLpPtqUwBX

oiPTTUcUbYHoDZe2GX 

Gdy w połowie września jedziemy w Bieszczady, większość ludzi kracze, że dobra pogoda już się skończyła i nie będzie fajnie. Po drodze w Bieszczady odwiedzamy zamek w Krasiczynie. Budynek oglądamy z wewnętrznego dziedzińca i z zewnątrz. Spacerujemy po parku, gdy zaczyna mocno padać.

W Bieszczadach zatrzymujemy się z tym samym miejscu, uroczym ekologicznym gospodarstwie.

Odwiedzamy Arłamów. Teraz jest tu luksusowy hotel. Kiedyś Lech Wałęsa był tu internowany. Poprzez mgłę nic nie widać, choć Rodziciele zapewniają mnie, że widoki są tu piękne 🙂 Oprócz wielkiego piękna Bieszczady skrywają wiele historii. Wcześniej było tu wiele, nieistniejących już dziś, ukraińskich wsi (m. in. Arłamów).

Oglądamy kilka drewnianych cerkwi. Część z nich zostało przerobione na kościoły. Niektóre są w nie najlepszym stanie. Prawie przy każdej jest malutki cmentarz.

Mgły spowijają wzgórza i czuć jesień. Na targu słyszę jak ktoś, patrząc na szykujące się do odlotu ptaki, (szum ich skrzydeł słychać nawet w nocy) mówi, że za 40 dni spadnie śnieg.

Udaje nam się wypić herbatę w Siekierezadzie. Latem musielibyśmy czekać w długiej kolejce. Na ścianach zdjęcia Jędrka Połoniny.

Trafiamy na Święto Ziemniaka w Równi i występy ukraińskiego zespołu.

W Bieszczadach w wielu miejscach można kupić miód. A przy okazji dowiedzieć się, że miód ze sklepu, płynny nawet rok od kupna, z naturalnym miodem mam niewiele wspólnego.

Choć zazwyczaj nie chodzę do ZOO, robię wyjątek dla niewielkiego ośrodka zwierzęcego prowadzonego przez leśniczego, w Lisznej. Są tu jelenie (rozkojarzone, bo w czasie rykowiska) daniele, muflony, kozy, nutrie, dziki i sporo gatunków ptaków. Mały kozioł prześmiesznym głosem dopomina się o mieszankę ziaren, a daniel, bez żadnej kurtuazji odgania samice ze swego stada i wystawia pysk, by tylko jego karmić.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s