Lanckorona jest urokliwą, magiczną wsią w województwie małopolskim. W latach 1366 – 1934 posiadała prawa miejskie. Znajdują się tu ruiny zamku zbudowanego przez Kazimierza Wielkiego w połowie XIV wieku. Zamek był świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Został wysadzony w powietrze w XIX wieku. Do dziś zachowały się fundamenty wież i pozostałości muru obronnego.
W Lanckoronie po raz pierwszy byłam kilka lat temu. Przeczytałam artykuł, w którym kilkoro celebrytów opisywało gdzie by chcieli mieszkać. Wszyscy wskazywali ciepłe europejskie miejsca, a jedna pani wskazała Lanckoronę. Zakochałam się w tym miejscu. To co mi się tu najbardziej podoba to piękna drewniana architektura. Budynki w rynku powstały w latach 1868 – 1872. Poprzednia zabudowa spłonęła w wielkim pożarze. Ocalał tylko jeden narożny budynek, pełniący dziś rolę Izby Regionalnej. Piękną drewnianą zabudowę można znaleźć nie tylko w rynku. Spacer bocznymi uliczkami dostarcza mnóstwo estetycznych wrażeń. Na wzgórzu zamkowym jest wiele urokliwych szlaków spacerowych. Północna część Góry Lanckorońskiej wraz z ruinami zamku wchodzi w skład kompleksu kalwaryjskiego wpisanego na listę UNESCO.
Zatrzymujemy się w tym samym pensjonacie – Willi Zamek, gdzie mieszkałam poprzednio. Cudny stuletni, drewniany budynek. Drewniane skrzypiące okna i widok z balkonu wart milion dolców.
Historia lanckorońskiego letniska zaczyna się w 1924 roku, gdy Pensjonat Tadeusz zaczął przyjmować gości. Jest to jeden z najstarszych prywatnych polskich pensjonatów. Założył go legionista Tadeusz Lorenc Senior. Drewniany dom w stylu zakopiańskim, z basenem w ogrodzie. Pensjonat jest pełny pamiątek po Józefie Piłsudskim. Na przełomie lat 40 tych i 50 tych syn założyciela – Tadeusz Lorenc skonstruował drewniany samochód, który można podziwiać na posesji. Samochód jest jedną w wielu jego ciekawych konstrukcji.
W Lanckoronie działa prawie stuletnia piekarnia, która zapachem kusi, by wieczorem nabyć jeszcze gorące wypieki.
To czas tuż przed rozpoczęciem Światowych Dni Młodzieży. Co jakiś czas spotykamy grupę pielgrzymów z różnych stron świata, lub z oddali słyszymy ich śpiewy.
Spacerem wybieram się z Mamą do Kalwarii Zebrzydowskiej. Jest popołudnie i na szczęście kościół jest prawie pusty.
W drodze powrotnej przejeżdżamy przez Kraków. Jest to dzień gdy Papież przyjeżdża do Polski. Nigdy w życiu tyle Policji nie widziałam. Potem zaczyna lać jak z cebra, ale wielu kierowców i tak nie skłania to by zwolnić.