Bieszczady po raz drugi

yaGpxPMZBO77fjqxOX

7yGx5HKaRui5sqTZaX

hPRr7HlFD1fdQM4SQX

n130AdbbHYgqGtvMKX

wEbiCdndM2g2dBCjqX

47vJk7MWCgzlylpsVX

 

nvwOSeTK493KTgrBFX

hJEhNYxOe6fCOi3L9X

CxeTwgwYF6giJBBEKX

tbn3NEbKVaXiaQLhOX

VbcMJXvUNX7RfD3TZX

k67qnVQBeeWcC7tkoX

fmxoLoPNnoIgSgrvHX

MgJwPOPPYjh4VSeLRX

3YGC5pVJujiERBbwtX

C00Rj0AgZWIbwYaMUX

mT5R4EpSOD6qklFkTX

ZxEEbHT7PcwONkf16X

XHFDwpxjYfDuQWylJX

ruu5qbsM27LnhmTumX

X12E3qoIU48bbUUuzX

VPaOQcxJ6QN50ri8rX

6DROD0IbHprzbCirXX

BBCYpYibuZVyeiO8DX

gjNswwMbMYUXakPDMX

m2hYHda1QFI4nqa6jX

9rHZYOYuDo7ulJohAX

SdtS364OT8Iva2bVjX

LjbeHSY86SJqSabiQX

RW7t13EAkJvcXy6wMX

SPxjpeGY3utfZWEq3X

vqy4xNWmy3IPTwaafX

5lvo3Nasrm32DaqBDX

aFZivodDCbdv7C32uX

2EZWDuyzddPyCavaMX

Dojazd do Ustrzyk Górnych zajmuje mi ponad dwie godziny. I tak mam szczęście, bo w czasie wakacji to jedyny ranny autobus jadący w tamtą stronę. Wędruję przez Połoninę Caryńską. Pogoda jest świetna, a widoki cudne. Mało ludzi na szlaku, głównie mijam ich w punktach widokowych. Nie mogę się napatrzeć na otaczający mnie krajobraz. Połoniną Wetlińską docieram do Chatki Puchatka. Urokliwe schronisko bez prądu i wody. A nocą pewnie doskonałe miejsce do patrzenia w gwiazdy.

Pływamy łódką po zalewie Solińskim. Niedaleko obok przepływa rower wodny. Pan w średnim wieku zwraca się do siedzącej obok pani – „kurwa, zamkniesz tego ryja?! Nie dość, że kieruję, to Ty ciągle gadasz!”. Śmiejemy się, ale to nie jest śmieszne. To nie pierwszy raz widzę w jakiej atmosferze niektórzy spędzają wakacje.

Spacerujemy po zaporach na Solinie i w Myczkowcach. Wchodzimy na szczyt starego kamieniołomu skąd jest wspaniały widok na zalew. Potem leśnymi ścieżkami i przez pola wracamy do gospodarstwa.

To w tej okolicy mieszkał Jędrek Połonina (Andrzej Wasilewski) rzeźbiarz, malarz, poeta, pieśniarz bieszczadzki, a przede wszystkim bardzo ciekawa osobowość. Był uważany za króla cyganerii bieszczadzkiej, najwybitniejszą osobistość środowiska tzw. zakapiorów.

Słucham opowieści jak niektórzy rolnicy gospodarują i przechodzą mnie ciarki. Pozostaje jedynie wierzyć, że jedzenie jest poddawane kontrolom nim trafi na rynek.

W drodze do Lanckorony zatrzymujemy się w skansenie Miasteczko Galicyjskie.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s