Oddaję mój aparat do serwisu i okazuje się, że poszło to co podejrzewałam – migawka. Za przyzwoite pieniądze reanimują go. Jest tak czysty, jak nie był od nowości i po raz pierwszy od kilku lat wszystko w nim działa:)
Bieszczady. Jedziemy (z Rodzicielami i Siostrą) samochodem zapakowanym niemal po dach. Dziś nie dziwię się czemu na obozy w liceum pakowałam się w wielki plecak i wielką torbę i pod tym ciężarem ledwo mogłam iść.
W Bieszczadach nigdy wcześniej nie byłam. Jest przepięknie. Zatrzymujemy się w ekologicznym gospodarstwie rolnym. Mam właściwie zerowe doświadczenie ze wsią i jestem zachwycona. Tym, że krowy są takie mądre, że same z pastwiska wracają na dojenie. Tym, że kaczki uciekają na staw kiedy pojawia się lis. Tym, że adoptowany przez gospodarzy piesek (prawdopodobnie przez kogoś wyrzucony) sam z siebie wie, jak pomagać zaganiać krowy gdy się nie spieszą by wracać na noc do obory.
Pierwszego dnia jedziemy wąskotorową kolejką bieszczadzką. Piękne widoki. Kolejka działa od 1898 roku. Jest ostatnią z kilku działających dawniej w Karpatach Wschodnich kolejek do przewożenia drewna. Na koniec dnia zatrzymujemy się by coś zjeść. Rodzice nie mogą naleźć aparatu fotograficznego (kupionego raptem dwa dni wcześniej). Zatrzymuje się jakiś samochód i ludzie pytają czy czegoś nie zgubiliśmy. Znaleźli aparat na parkingu, zapamiętali nasz samochód (obok którego parkowali), a potem cudem spotkali nas na drodze (my wcześniej pojechaliśmy do innej knajpki, ale nam się tam nie spodobało). Wszechświat czuwa:)
Zdobywamy Tarnicę we mgle, czy chmurze i siąpiącym deszczu, więc widoki prawie żadne. Jako plus mało ludzi na szlaku 🙂
Drezyny bieszczadzkie to też ciekawa forma podziwiania okolicy. Nam trafia się chyba trochę zepsuta, bo ciężko nam się pedałuje 🙂
Moja Siostra wraca wcześniej do domu, z Sanoka. Na dworcu autobusowym nie możemy odnaleźć, z którego stanowiska odjeżdża autobus, na który kupiła bilet online. Pani w informacji tłumaczy – „jego nie ma, ale on jest”. Ma rację, bo autobus, którego nie ma na rozkładzie przyjeżdża.
Idziemy do skansenu w Sanoku. Cudo. W skansenie jest ponad sto obiektów, które odtwarzają tradycyjne drewniane zabudowania wsi z okresu od XVII do XIX wieku. Poszczególne grupy etnograficzne (Łemkowie, Bojkowie, Pogórzanie i Dolinianie) mają swoje sektory ekspozycyjne w skansenie. Jeden z domków wygląda zupełnie jak ten z moich marzeń.
Łażę po polach, wieczorem patrzę w gwiazdy, jest bosko.