W Katowicach byłam wcześniej tylko raz. Kilkanaście lat temu wracając z Sylwestra z Zakopanego śnieżyca opóźniła mój pociąg i umożliwiła mu dojazd tylko do Katowic, gdzie na dworcu (przed remontem) spędziłam noc, w na szczęście ogrzewanej poczekalni, z miejscowymi bezdomnymi. Moja koleżanką, która pochodzi z Jaworzna zawsze mi powtarzała, że Katowice to wstrętne miasto. Zachęciła mnie to by to sprawdzić osobiście 🙂
Kilka dni przed wyjazdem mój aparat odmawia współpracy. Jako, że ma 8 lat i nigdy nie był w serwisie, mam obawy, że to jego koniec. Pożyczam więc od Rodzicieli ich dwa aparaty, i oba sprawiają mi problemy. Ten, który działa lepiej, jest malutki i ciągle się stresuję, że go zgubię.
Nieświadomie wyjeżdżam na akurat te kilka dnie, gdy Warszawa ma być sparaliżowana przez szczyt NATO. W zasadzie w ogóle by mi to nie przeszkadzało, bo w centrum bywam tylko przy okazji spotkań ze znajomymi.
Po pierwszym rzucie oka na Katowice wiem, że zarezerwowałam sobie za mało czasu na to miasto. Bardzo mi się tu podoba. Katowice dobrze przetrwały wojnę i stara zabudowa jest oryginalna. Rynek i wiele okolicznych uliczek – po prostu urocze. Na rynku, przy sztucznej Rawce drewniane leżaki i palmy wypożyczone na lato z Palmiarni Miejskiej w Gliwicach. Atmosfera wakacyjna.
Podziwiam znany z mediów Spodek. Tuż obok centrum kongresowe z porośniętym trawą dachem i tarasem widokowym. Kawałek dalej Filharmonia Katowicka. Przeszła gruntowny remont i rozbudowę. Wcześniej miałam okazję czytać ciekawy artykuł o tym obiekcie. Niestety, nie mogłam go obejrzeć w środku. Obok Filharmonii jest otwarte od 2015 roku nowe Muzeum Śląskie. Z braku czasu oglądam je tylko z zewnątrz. Niezbyt często odwiedzam muzea, ale to na pewno chcę zobaczyć.
Zaglądam do dużej galerii handlowej w poszukiwaniu nietypowych baterii do aparatu. Chciałam wesprzeć mały biznes, ale pani w zakładzie fotograficznym podała cenę z kosmosu. Galeria handlowa przylega do dworca, niedaleko jest druga. Najczęściej omijam takie przybytki, bo nie lubię zakupów.
Osiedle Giszowiec. Idea wsi w mieście. Jest piękne. W latach 1907 – 1910 wybudowano unikatowe osiedle – ogród dla pracowników kopalni Giesche. Kopalnia powstała w wiejskiej okolicy i stamtąd głównie pochodzili jej pracownicy. Zbudowano więc dla nich domy w stylu starych górnośląskich chałup chłopskich. W latach 60tych i 70tych część domów wyburzono i na ich miejsce wybudowano bloki. Zachowała się 1/3 zabudowy.
Osiedle Nikiszowiec. Cudo. Wybudowane w latach 1908 – 1918 dla pracowników kopalni Giesche. Kilkupiętrowe, ceglane familoki z charakterystycznymi, obmalowanymi na czerwono oknami. Kręcono tu dwa filmy Kazimierza Kutza: „Sól ziemi czarnej” i „Perła w koronie”.
W hostelu spotykam dziewczynę o skomplikowanym azjatyckim rodowodzie i paradujące w koronkowych majtkach dziewczyny mówiące po rosyjsku. W moim dorm kręci się pijany i bełkoczący, zaawansowany wiekowo facet. Potem przychodzi jeszcze Amerykanin i z dziewczyną z Azji dość długo gadamy. O kraju skąd pochodzą jej rodzice – Myanmar (dawnej Birmie) nigdy nie słyszał, podobnie jak o wielu innych sprawach. Mówi, że edukacja w Stanach jest słaba. Inni Amerykanie, których miałam okazję poznać swoją wiedzą tego nie potwierdzali. Amerykanin znika na noc, a rano opowiada o swojej wizycie z klubie ze striptizem. Obie nie komentujemy tego 🙂
Do Katowic mam zamiar wrócić wkrótce. Jestem bardzo mile zaskoczona tym miastem.