Do Kalaw dojeżdżam nocnym autobusem z Mandalay. Pracownica linii zapomniała mnie obudzić i wysiadam, razem z parą z Francji około 15 km dalej. Prosimy o darmowy dowóz, skoro autobus nie zawróci by nas tam dowieźć. Pracownica jest trochę spanikowana, bo będzie musiała zapłacić z własnej kieszeni. Organizuje nam dwie moto taxi i w 3 osoby z bagażami się jakoś upychamy. Kalaw jest położone na wysokości 1320 mnpm. Jest po trzeciej w nocy. Na motorze jest bardzo zimno. Taksówki dowożą nas do gusthouse a kierowcy mimo że za kurs mieli zapłacone próbują nas skłonić byśmy im coś dopłacili, ale się nie uginamy. Rano organizuję sobie trekking z lokalnym przewodnikiem, na najbliższe trzy dni. Potem trochę odsypiam nocną podróż autobusem a trochę szwendam się po miasteczku.