Hmm. Mam bardzo mieszane uczucia co do tego miejsca. Kompleks świątynny był na mojej liście must to do. Jako, że oglądanie świątyń trochę mi się przejadło, to pewnie nie zachwycałam się nimi tak jak należy 🙂 Co wcale nie oznacza, że nie są piękne i imponujące. Flagowa (nie wiem czemu) świątynia Angkor Wat moim zdaniem nie jest najpiękniejsza ze wszystkich.
Wiek świątyń to pomiędzy 1100 a 800 lat.
Część z tych świątyń została wybudowana jako hinduskie, a później służyła wyznawcom buddyzmu. Na mnie największe wrażenie zrobiły świątynia Ta Prohm (kręcono w niej Tomb Rider) obrośnięta korzeniami wielkich drzew,, a także świątynia Bayon z uśmiechniętymi twarzami umiejscowionymi dookoła.
Spędziłam 3 dni na oglądaniu świątyń. Te najbliższe można objechać rowerem. Ze względu na upał i to że chciałam obejrzeć także te dalej położone, wspólnie z dwoma kolegami z hostelu wynajęliśmy tuk tuk. Był to polecony przez znajomego znajomych kierowca, który okazał się być bardzo miły, znał dobrze angielski, opowiadał nam o historii i jak się żyje dziś w Kambodży.
Całe to zwiedzanie jest dość wyczerpujące, bo zazwyczaj trzeba wstać przed 5 rano, by zdążyć na wschód słońca w różnych miejscach. Potem wielogodzinne zwiedzanie i przejazdy. Każdego popołudnia padaliśmy do łóżek ze zmęczenia.
Świątynie są często dość zatłoczone i dzięki dobrej organizacji kierowcy większość z nich udało nam się oglądać w najmniej zatłoczonych porach.
Siem Reap. Nazwa oznacza ”klęskę Syjamu” co jest trochę niezręczne w przypadku największego miasta położonego niedaleko od granicy tajskiej. Samo miasto (w ciągu dnia) jest dość przyjemnym miejscem. Jest sporo pięknych, starych budynków, można spacerować nad rzeką albo usiąść gdzieś i obserwować życie miasta. Wieczorem zmienia oblicze. Sodoma i Gomora. Jednego wieczoru jem z koleżankami kolację. Dziewczyna, która pali siedzi na końcu stołu i trzyma rękę z papierosem pod stołem by nas nie truć. Może 7-8 letni chłopiec, którego nie zauważyłyśmy wyrywa jej papierosa z ręki i zaczyna palić, dzieląc się ze swoim kolegą. Po chwili wdychają klej z plastikowej torby. Szokujące to i bardzo smutne. Są brudni i wydaje mi się, że mogą być bezdomni. Potem jeden znienacka zaczyna dotykać włosy jednej z dziewczyn. Właściciel ich przegania. Innego dnia w drodze na obiad kolega odpycha mnie w ostatniej chwili zanim nadepnę na strzykawkę z igłą leżącą na ziemi. Po ulicach snują się grupy pijanych turystów, choć to dopiero wczesny wieczór. Miejscowy facet wrzeszczy mi do ucha marihuana, kokaina. W ciągu dnia kierowca tuk tuka wykrzykuje obleśne rzeczy pod adresem dziewczyny, która nie chciała skorzystać z jego usług. W centrum jest ulica zwana pub’s street i wieczorem nie jest to przyjemne miejsce.
Każdy kraj ma swoje problemy i trochę własnej patologii. To co można obserwować w Siem Reap to patologia, która przyszła wraz z najazdem turystów – odpowiedź na ich potrzeby. Nie wiem, czy jest tu jakiś nieturystyczny sezon, bo jest to chyba najsłynniejsze miejsce w Kambodży. Może w czasie pory deszczowej? I może by to był lepszy czas na zwiedzanie tego kompleksu świątynnego. Ja raczej nigdy więcej już tu nie przyjadę.