Nha Trang jest położone nad morzem i ponoć jest tu najładniejsza plaża w całym Wietnamie. Miasteczko jest bardzo turystyczne. Przy plaży jest mnóstwo drogich hoteli, a turyści głównie z Rosji. Dużo Wietnamczyków mówi tu po rosyjsku:)
Plaża jest ładna ale obstawiona leżakami z pobliskich hoteli. Udaje mi się znaleźć pusty kawałek plaży, z dala od innych ludzi i przez dwa dni czytam książkę na plaży:) Tak się akurat składa, że wszystkie 3 dni świąteczne spędzam tu. Generalnie świąt nie lubię przez to z czym mi się kojarzą. Od kilku lat staram się ten wolny czas spędzać tak jak mi pasuje. Rok wcześniej planowałam w połowie grudnia wyjechać już do Indii. W rodzinnym domu było mi jednak tak przyjemnie, że przeciągnęłam wizytę do 4 miesięcy:) Była to bardzo dobra decyzja, bo były to chyba najlepsze moje rodzinne święta do tej pory. W miłej atmosferze, z bliskimi osobami, dużo śmiechu, nawet śnieg spadł, spacery po Starówce i picie grzanego wina na mrozie w pakiecie:)
W tym roku czytanie książki na plaży, granie w bilard i miła imprezka świąteczna, którą zorganizował hostel. Ostatniego dnia odwiedziłam kilka świątyń i piłam herbatę na skarpie nad morzem:)
Na śniadanie w hostelu owsianka. Świat jest jeszcze piękniejszy, gdy mogę zjeść owsiankę:)
Mimo, że w Wietnamie tylko 8% ludności to Chrześcijanie to świąteczna tandeta w postaci mikołajów wyzierających z każdego kąta jest tu wszechobecna.