Do Da Lat nie chcę jechać turystycznym autobusem. Jadę więc na dworzec autobusowy i kupuję bilet. Nie jest zbyt tani, ale autobus jest znacznie wyższej klasy niż się spodziewałam. W autobusie są 3 rzędy na wpół leżących siedzeń. Rzeczywiście nie ma innych cudzoziemców poza mną, ale nie o taki autobus mi chodziło.
Da Lat to miejscowość znajdująca się w górach, położona w kotlinie na wysokości 1220 mnpm. Takie niby góry, niby miasto. Jest tu jezioro wokół którego spaceruję i bardzo ładny kwiatowy ogród. Dużo czasu spędzam czytając książkę w kawiarniach. W okolicy jest kilka wodospadów, ale nie da się tam dojechać transportem publicznym. W wegetariańskiej restauracji dostaję danie z wegetariańskim mięsem. Co to w ogóle jest? Jeśli to nie jest mięso, a wygląda jak mięso (nie wiem jak to smakowało) to musi to być jakiś chemiczny produkt. Fuj. Następnego dnia sama robię sobie obiad:)