Mount Cook

 IMG_08831IMG_10111IMG_10551IMG_10564IMG_0692sss1IMG_08301IMG_11463IMG_08731IMG_1058sss1IMG_09651IMG_09871IMG_08481IMG_08571IMG_09491IMG_10721IMG_0827ddd1IMG_08151IMG_09271IMG_1142dddIMG_0679ddddIMG_09621IMG_1140sssIMG_1049sssIMG_1121IMG_1132

 Mój autobus do wioski Mount Cook odjeżdża przed południem. W Nowej Zelandii można wykupić bus pass na wybraną liczbę godzin. Każda trasa ma oznaczoną liczbę godzin na przejazd. Kursy są realizowane przez różne firmy przewozowe. Tym razem jest to chyba jakaś zorganizowana wycieczka, bo kierowca mówi jaki lunch będzie czekał na pasażerów w hotelu we wsi (mnie to nie dotyczy :)). Okazuje się że wycieczka zatrzymuje się tam tylko na lunch i jadą dalej. Kiedy deszcz uderza o okna autobusu, myślę jakie szczęście do pogody miałam poprzedniego dnia. Kiedy dojeżdżam do wioski Mount Cook szczyty gór toną w ciężkich chmurach. Zostawiam plecaki w hostelu i idę połazić po wiosce. Tutejsza populacja (zimą) wynosi tylko 150 osób, latem wzrasta do około 300 osób. W hotelu jest mały sklepik z jedzeniem, ale ceny są z kosmosu. Idę do Kea Point. Pogoda jest irlandzka. Zakładam rękawiczki i czapkę, jest zimno i wieje, a potem zaczyna kropić. Z Kea Point widać umierający lodowiec i błękitne jezioro z niego powstałe. Nie spotykam nikogo po drodze. Wracam do hostelu i gotuję coś na obiad. W hostelu jest darmowa sauna. Nie dla mnie to jednak, bo po jednej sesji przez wiele godzin miałabym czerwoną twarz jak Św Mikołaj w okresie świąt.

Wieczór spędzam przed kominkiem, okryta kocem, z laptopem na kolanach i piszę bloga. Ciepło myślę o tych co zawsze muszą spać w hotelach 🙂

Następnego dnia bo boskim śniadaniu wychodzę przed hostel i jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało staję jak wryta. Bo oto góry odsłoniły przede mną to co wczoraj kryły w chmurach. Piękne do bólu, majestatyczne, potężne, ośnieżone szczyty gór Sefton i Cook. Idę szlakiem do Hooker Valley (dolina). Po drodze oglądam zachwycające widoki. Większość czasu idę sama. Oprócz odgłosu moich butów na skałach i żwirze i mojego oddechu słyszę dookoła tylko odgłosy natury. Huk wodospadu, szum strumieni, głuche pomruki przesuwających się mas śniegu, śpiew ptaków. Nad jeziorem Hooker siedzę przez długi czas, nie mogę się napatrzeć na otaczające mnie piękno. W drodze powrotnej skręcam znów na Kea Point. Zupełnie inny widok, bez chmur zakrywających zbocza do połowy. W oddali widać górę Cook. Wieczór znów przed kominkiem.

Następnego dnia mój autobus do Wanaki odjeżdża wczesnym popołudniem. Znów więc idę do Kea Point. Kolejny piękny dzień. Ośnieżony szczyty błyszczą w słońcu. Po drodze mijam wielu Azjatów i wszyscy wyglądają jak reklamy sklepów sportowych.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s