Autobus dojeżdża do wsi Tarras. To tylko kilka budynków. Kierowca autobusu pyta czy ktoś z pasażerów chciałby tu mieszkać:) Kierowca wysadza mnie przy drodze na Wanakę. Stąd muszę złapać stopa, bo cena za bilet autobusowy na dystansie 30 km jest zaporowa. Kierowca autobusu radzi mi wystawić nogę na wabia. Skrzyżowanie jest całkowicie puste. Droga na Wanakę wiedzie przez pola, nie ma tam żadnych budynków. Pierwszy nadjeżdżający kierowca uśmiecha się przez szybę, ale nie zatrzymuje. Drugi zatrzymuje się. Dobra skuteczność, nawet 5 minut nie czekałam (i nie wystawiałam nogi). Miły chłopak z Niemiec podróżujący furgonetką od kilka miesięcy po Nowej Zelandii dowozi mnie do samego miasteczka.
W supermarkecie jest dużo poprzebieranych ludzi i przypominam sobie, że dziś Halloween.
Wieczór spędzam rozmawiając z rodzicami przez Skype’a i staram się nie myśleć o tym co zrobię jutro.
Rano odbiera mnie z hostelu samochód z firmy organizującej skoki ze spadochronem. W hangarze na mini lotnisku najpierw formalności a potem mogę już założyć kombinezon. Nawet się chyba nie denerwuję 🙂 To tak właśnie zamierzam uczcić moje urodziny, które będę za parę dni. Razem ze mną do samolotu wsiadają jeszcze 4 inne osoby, plus instruktorzy i kamerzyści. Samolot rusza, za 15 minut jesteśmy na wysokości 12000 stóp. Ja skaczę pierwsza. Już w samolocie mój partner tandemowy przypina mnie ciasno do siebie. Za chwilę drzwi się otwierają i siedzę na krawędzi. Czy się boję? Nie pamiętam 🙂 Zresztą to już nie czas na strachy. Wypadamy, bo to nie jest skok:) Pęd powietrza zatyka mi noc i nie mogę oddychać. Uczucie, jak kiedy mi się śni że skądś spadam. 45 sekund swobodnego spadania w różnych pozycjach. Po chwili mój partner otwiera spadochron. Zwalniamy i mogę już oddychać. On luzuje trochę linki i jest mi znacznie wygodniej. Widoki niesamowite. Jest piękna pogoda, na niebie ani jednej chmury, widoczność 100%. Oglądam góry i jeziora, maleńką z tej wysokości Wanakę. To takie trochę nierealne, jak oglądanie filmu. Lądujemy miękko na tyłkach.
Potem oglądam jak wyskakują inni. Z ziemi samolot wygląda jak mały punkcik. Na pamiątkę dostaję zdjęcia i film.
Resztę dnia spędzam na wędrowaniu po szlaku wokół jeziora Wanaka, aż do Glendhu Bay (zatoka). Widoki na piękne góry, ośnieżone szczyty, ścieżka wiedzie przez wzgórza, na pastwiskach pasą się owce. Z Glendhu Bay łapię stopa do Wanaki.