Sydney to największe miasto w Australii i stolica stanu New South Wales. Niestety spędziłam tu tylko niecały dzień. Miasto bardzo mi się podobało. Łaziliśmy kilka godzin. Zaczęliśmy od kultowego budynku Opery, a potem poszliśmy wzdłuż rzeki Parramatta. Po drodze mijaliśmy The Rocks, piękny Harbour Bridge, park z obserwatorium astronomicznym, uliczki ze starymi budynkami, Darling Harbour (port), Chinatown aż doszliśmy do Hyde Park. W Sydney jest też duży ogród botaniczny, ale nie starczyło już czasu na to. Podobała mi się atmosfera tego miasta.
Mam nadzieję, że kiedyś wrócę do tego miasta na trochę dłużej.
Następnego dnia mój kuzyn wrócił do domu a ja zaczęłam podróż w swoim starym stylu 🙂 Zostawiłam plecaki w hotelu i pojechałam na kultową Bondi Beach. Nie oglądałam wcześniej zdjęć z plaży i trochę inaczej ją sobie wyobrażałam. Jest to plaża w zatoce, ładna, dość szeroka i niezbyt długa. Sporo surferów. Ładne budynki dookoła. Posiedziałam tam sobie kilka godzin napawając się spokojem tego miejsca i gapiąc na morze. Potem odebrałam plecaki i wsiadłam w pociąg jadący do Newcastle.