Budzę się przed świtem by zdążyć na samolot – do domu 🙂 Jestem wykończona, z niewyspania i trochę z przepracowania. Kilka przystanków dalej wsiada jakiś facet i zwraca się do kierowcy per sir. Od razu myślę, że to chyba jakiś turysta, my tu wszyscy jesteśmy na ty 🙂 Facet siada, wyciąga telefon i okazuje się, że to Polak. Bardzo ciekawe bywają rozmowy jakie ludzie prowadzą w miejscach publicznych. Kiedyś w dalekobieżnym autokarze dziewczyna za mną rozmawiała, jak sądzę ze swoim partnerem o jego potencji, a raczej jej braku 🙂 No więc facet dzwoni do swojej partnerki i przez ponad pół godziny rozwodzi się nad tym co będzie jadł jak już dojedzie do domu, czy zje sam, czy z rodziną, do którego sklepu uda się po zakupy, czym tam dojedzie. Wszystko to przed 7 rano. W końcu po wielu cześć cześć, pa pa rozłącza się, by znów zadzwonić i na głos myśleć czy może kupiłby dom, bo szkoda kasę na lokacie trzymać. Czasem mam wrażenie, że rzeczy nie wypowiedziane na głos, dla niektórych ludzi nie istnieją.
Na lotnisku widzę z oddali faceta z torbą podróżną i wypchaną reklamówką w ręku. Reklamówka nie wygląda na lotniskową z duty free. Z bliska widzę na niej zdjęcie mięsa i napis – apetyt na więcej. Po foliówce wnioskuję, że zmierzamy do tej samej bramki.
W domu, jak na zamówienie pierwszego dnia pada śnieg 🙂 Dość szybko się topi. Jest jeszcze brązowo i szaro, na moment przed wybuchem zieleni. W naszej okolicy cały czas słychać piły:( Sąsiad wyciął wszystkie drzewa na swoje posesji. Na innej działce leży wielka sterta ściętych drzew. Pogoda jest dobra, ciepło i słonecznie. Wszędzie sprzedają tulipany. W mojej niedalekiej okolicy na miejscu starego dworku teraz stoi blok. W centrum wybebeszony Smyk, ogrodzona Rotunda – tuż przez ”remontem”, ogólnie dużo zmian, wyburzenia, nowe budowy. Przy Stadionie Narodowym wciąż leżą hałdy śniegu. W sklepie z rękawiczkami podziwiam te koronkowe, ponoć wciąż są starsze panie które je noszą. Przy rondzie De Gaule’a widzę Filipa Chajzera jak robi jeden z reportaży. A w domu, jak to w domu, jest fajnie 🙂 Obżeram się, spędzam czas z rodziną, bawię się z kotem, i nie chcę myśleć, że to tylko 10 dni. Całą rodziną oglądamy w Teatrze Polskim sztukę ”Pożar w burdelu”. Sztuka naprawdę świetna, owacje na stojąco i bisy. Z Mamą jem obiad w wegańskiej restauracji. Przy stoliku obok polityczne i społeczne rozmowy. Obecnie polityka tak dzieli ludzi jak mało co. W domu oglądam trochę telewizji i bardzo to przygnębiające jest.
Jak zawsze zbyt szybko wakacje się kończą i trzeba wracać. Lotnisko w Modlinie jest chyba zbyt małe jak na liczbę pasażerów, tyle ludzi, że nie ma gdzie usiąść. Polak z obsługi Ryaniara sypie żartami przez samolotowy megafon.