Praktycznie

IMG_6809s

 

Przed tym wyjazdem chyba nic specjalnego nie kupiłam, poza 2 parami butów. Sandały rozpadły się po jakichś 5 miesiącach codziennego używania, a buty ”trekkingowe” wciąż mam, ale nie są raczej wysokiej klasy;)

Poniżej subiektywna lista praktycznych rzeczy i decyzji do podjęcia przed wyjazdem.

  1. Ręcznik. Tradycyjny bawełniany raczej się nie sprawdzi, bo trudno go będzie prać w ręku. Ze specjalnych turystycznych zrezygnowałam, bo mimo że są lekkie, to ze względu na skład, czyli sztuczności ich nie chciałam. Dawno temu przeczytałam o używaniu pieluch tetrowych do tego celu. Wypróbowałam ten sposób w Indiach trzy lata temu i się sprawdził. Pieluchy są tanie, lekkie i dość małe. Łatwo je uprać w ręku, nawet jeśli jest to pranie pod bieżącą wodą, a nie w misce/wiadrze. No i jak się zniszczy nie szkoda wyrzucić 🙂

  2. W zależności jak kto znosi upały wachlarz może być przydatny. W moim przypadku – prezent z Hiszpanii w końcu się przydał 🙂

  3. Kłódki. Ja miałam dwie. Jedną sporą, do zamykania drzwi lub szafek, mniejszą z metalowym drutem do zamykania szafek lub przypinania plecaka w pociągu (to w Indiach)

  4. Szeroka taśma klejąca, nie pamiętam już nawet dlaczego wylądowała w moim plecaku, przydała się do zaklejania dziur w przeciwdeszczowym pokrowcu na plecaka.

  5. Igły i nić – czy tylko moje ubrania ciągle się drą???

  6. Sznurek (ja miałam powiązane ze sobą sznurówki) do wieszania prania. Miałam też 2 spinacze, przydały się do małych części garderoby.

  7. Szczepienia. Większość jest dobrowolna, choć trzeba pamiętać, że niektóre kraje mogą nie wpuścić gdy wcześniej przebywało się w strefie zagrożenia jakąś chorobą.

  8. Środki na malarię. Kwestia do przemyślenia. Kiedyś brałam Malarone i miałam straszne koszmary. Generalnie te leki mają dużo skutków ubocznych. A przy długich okresach przebywania w strefach malarycznych ich skuteczność jest wątpliwa. W czasie tej podróży nic przeciw malarycznego nie brałam. Sprejami przeciw komarom też nie lubię się pryskać, także używałam tego sporadycznie.

  9. Leki. Jakieś podstawowe, coś na gorączkę, przeciwbólowego, warto mieć saszetki z mikroelementami (w czasie upałów czasem taki roztwór piłam). Z apteczki lepiej wyrzucić Aspirynę – w strefach panowania dengi, branie jej można w skrajnych przypadkach przypłacić życiem.

  10. Ubrania, najlepiej z naturalnych włókien, dostosowane do klimatu w jakim nam przyjdzie przebywać. Nie miałam ze sobą zimowej kurtki i ciepłych spodni. Gdy byłam w rejonach, gdzie była zima ubierałam się na cebulkę. Raczej nie polecam zabierania czegoś szczególnie ulubionego – duża szansa, że nie przetrwa podróży.

  11. Pieniądze – ogólnie. Dobrze mieć schowaną jakąś awaryjną kwotę na czarną godzinę. Zawsze pieniądze wypłacałam z bankomatów. Często oprócz opłaty jaką mój bank pobierał jako prowizję, bank miejscowy dorzucał swoją – czasem nawet około 5 euro od wypłaty. Dodatkowo w niektórych krajach są limity i np. nie można wypłacić jednorazowo więcej niż około 120 euro. Czasem trzeba próbować wielu bankomatów zanim uda się znaleźć taki, który obsługuje zagraniczne karty. I nie ma tu reguły, np. inny cudzoziemiec będzie mógł skorzystać z bankomatu, który odrzucił mają transakcję. Np w Chinach chyba tylko jeden bank współpracował z moją kartą. Należy też zgłosić w swoim banku podróż i jej przewidywany czas by nie mieć nieprzyjemnej niespodzianki w postaci zablokowanej karty.

  12. Warto podróżować nocą. Zaoszczędza się opłatę za nocleg i nie traci czasu w dzień. Choć czasem po takiej nocy to się jest bardzo zmęczonym 🙂

  13. Wizy. Coraz więcej dostępnych na granicy. Tę kwestię na pewno warto sprawdzić wcześniej. Aplikując o wizę do danego kraju wymagania mogą się różnić w zależności w jakim kraju występujemy. W przypadku niektórych krajów (akurat w takim nie byłam) o wizę można wystąpić tylko w kraju, gdzie jest się rezydentem.

  14. Jak przewozić pieniądze i dokumenty. Generalnie nie polecam mojego sposobu, bo miałam chyba szczęście, że nikt mnie nie okradł. Miałam ze sobą saszetkę zapinaną na brzuchu, ale strasznie nie lubię tego nosić i mam paranoję, że się odepnie i zgubię. Dobrze jest mieć schowaną jakąś awaryjną kwotę, np. ukrytą w głównym plecaku. Miałam też wszyte wewnętrzne kieszenie w dwie pary spodni, ale z tego też nie korzystałam. Pieniądze i paszport miałam w mniejszym plecaku i jego nie spuszczałam z oka.

  15. Ufaj swojemu instynktowi (to akurat nie odnosi się tylko do podróżowania). Wszystkie (na szczęście nieliczne) nieprzyjemne sytuacje, które mi się przytrafiły, zdarzyły się gdy nie słuchałam swojego wewnętrznego głosu.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s