Po nocy spędzonej na lotnisku i w samolocie, rano ląduję w Istanbule. W złą stronę obliczam różnicę czasu i lot zamiast trzech godzin, trwa pięć:) Ze zmęczenia śpię w autobusie jadącym na Taksim Square. Korki są koszmarne. Z Taksim mam do hostelu całkiem niedaleko i dzięki dobrym instrukcjom nie błądzę:) Jest bardzo zimno. W ciągu tygodnia z 43 stopni zmieniło się dla mnie na 15. Ręce mi grabieją.
Jestem tak zmęczona, że najpierw dość długo otępiała siedzę w hostelu. Potem idę na poszukiwanie biletów do Kapadocji. W Turcji byłam już kilka lat temu, ale wtedy nie odwiedziłam ani Istanbułu ani Kapadocji. Zderzam się ze ścianą. Prawie nikt nie mówi tu po angielsku. Jako, że nie chce mi się jechać na dworzec autobusowy, idę do kilku biur sprzedających bilety i co ciekawe cena jest niższa niż na stronie internetowej. W biurach w sprawie ceny biletu i daty można się dogadać. Jakiekolwiek inne pytanie nie jest rozumiane. Wracam do hostelu i szukam informacji w internecie. To wymaga znacznie mniej energii niż dogadanie się z drugim człowiekiem. W informacji turystycznej chłopak tam pracujący coś duka, ale w końcu dzwoni gdzieś, podaje mi telefon i po drugiej stronie ktoś mówi świetnie po angielsku. Może po prostu mam za duże oczekiwania? Ostatnie miesiące spędziłam w krajach, gdzie może i było podobnie. Ale Turcja to jakby Europa. No może nie geograficznie, ale chcą być w Unii Europejskiej. Nie wiem, może cudzoziemcy w Polsce też natrafiają na taką ścianę?
Istanbuł – to tu Europa spotyka się z Azją. Miasto jest piękne. Mój hostel jest w jednej z bocznych uliczek odchodzących od deptaku – ulicy Istikal. Ulice obstawione stolikami. Miasto żyje. Pomimo zagrożenia terrorystycznego. Na ulicach widać sporo policji, żołnierzy i od czasu do czasu pojazdy opancerzone. Mojego drugiego dnia w Istanbule ktoś chce zastrzelić dziennikarza wychodzącego z sądu – ujawnił, że rząd chce podarować broń rebeliantom z Syrii.
Wiele tu małych lokalnych sklepików z jedzeniem, gdzie ludzie robią zakupy. Bardzo mi się to podoba. Podobnie jak i w Dubaju rzucam się tu na chleb, a może raczej na bułki:) To niedostępny w wielu miejscach luksus – pieczywo z piekarni. No i sprzedają tu bajgle – podobne do tych krakowskich.
Z Turkami dzielę wielką miłość do herbaty. Wszyscy dookoła piją herbatę w małych szklaneczkach. Jest mocna, ma trochę inny smak, niż te które zazwyczaj piję, więc pierwszych kilka razy lekko ją słodzę. Potem piję bez cukru.
Wszędzie pełno kotów 🙂 W wielu miejscach wystawione pojemniki z karmą. Przed restauracjami i sklepami wylegują się koty słusznych rozmiarów. Widać, że nawet te, które nie mają własnego człowieka i łóżka są dobrze odżywione.
Spaceruję nad Bosforem. Na niebie szare chmury. Wszędzie meczety, pięknie wtapiające się w panoramę miasta.
Dużo kobiet zasłania włosy. Widać też sporo kobiet w burkach i nikabach. Myślałam, że ten chyba najbardziej liberalny muzułmański kraj jest bardziej liberalny. Panowie w obcisłych koszulach i spodniach 🙂
Już przed lotniskiem rzuca mi się w oczy ogromna liczba palaczy. Pali tu większość ludzi. Siedzieć w ogródku herbaciarni się nie da, bo śmierdzi. W niektórych lokalach można palić też w środku.
Hostel wydaje się być fajny. Otwarty kilka tygodni wcześniej. Chłopak, który pracuje na recepcji jest bardzo miły. Do dorm prowadzą piękne drewniane schody, a ściana jest z czerwonej cegły (choć w dobie otaczających zewsząd imitacji, kto wie czy jest oryginalna). Ale jest trochę dziwnie. Niektóre dziewczyny mieszkają tu po kilka tygodni. Jedna mówi mi, że nie lubi tego miasta. Gdy pytam, co tu w takim razie robi, odpowiada – a, przejeżdżałam i tak jakoś zostałam. Druga, od rana do nocy na telefonie. Raz kłótnie, raz rozanielenie. W internecie ktoś napisał, że to ukryty burdel. Ale to raczej nie prawda. Przynajmniej nie kiedy tu jestem. Zostawiam plecaki u miłego recepcjonisty i idę na nocny autobus do Kapadocji.
Istanbuł (poprzednie nazwy Bizancjum, a później Konstantynopol) jest największym miastem Turcji i był stolicą do 1923 roku. Mieszka tu 14 milionów ludzi. Turcja to kraj położony w większości w zachodniej Azji i trochę w południowo – wschodniej Europie. Populacja to prawie 80 milionów ludzi, a powierzchnia to 815 tyś km2. Stolicą Turcji jest Ankara.