Georgetown to miasto a wyspie Penang na zachodnim wybrzeżu Malezji, na północ od Kuala Lumpur. Wyspa jest połączona z lądem Second Penang Bridge (Drugim Mostem Penang), który został otwarty w 2014 roku. Jest to najdłuższy most w południowo – wschodniej Azji i jego całkowita długość wynosi 24 km.
Georgetown ma wiele ładnych budynków i obiektów sakralnych. To co mi się najbardziej podobało to sztuka uliczna. W starej części miasta jest mnóstwo murali, połączonych z rzeczami użytkowymi, np. krzesło czy huśtawka.
W tej samej części miasta znajduje się Chow Jetty – Drewniana osada na palach nad brzegiem morza. Część z budynków została zamieniona na sklepy, ale wciąż mieszka tam kilkaset osób. Domki są raczej niewielkie. Zostały wybudowane w XIX wieku przez biednych chińskich imigrantów, którzy pracowali w pobliskim porcie.
W Georgetown zatrzymałam się w bardzo starym hostelu. W nocy przez podłogę w dorm prześwitywało światło z parteru:) Była tam też dziewczyna całymi dniami zajęta wylepianiem obrazków na tekturowych kółkach. Myślałam, że może jest wolontariuszką pracująca z dziećmi. Przedstawiła mi się jako dream consultant – konsultant to spraw marzeń. Powiedziała, że to nowość i dopiero rozkręca biznes. Jej chłopak miał przelać jej 10 milionów euro na pomoc ludziom w realizacji ich marzeń. Dokładnie nie wypytywałam o co chodzi po tym jak stwierdziła, że skoro mieszkam w hostelu to pewnie potrzebuję pieniędzy i ona pomoże mi rozkręcić biznes. Nie wiem czyje to miałoby być marzenie 🙂 I przypomniała mi się książka Sklepik z marzeniami – po tym trochę zaczęłam się jej bać 🙂