Jak na ironię Kuta na sam koniec. Miały być wyspy Komodo, ale ze względu na odległość a szczególnie powrót odpadły. A Lombok odpadł przez dość nędzny transport publiczny. W Kucie najpierw przeszukiwania stron i bieganie żeby kupić bilet dla mojej siostry. Strony linii lotniczych pokazywały że wszystkie bilety są już sprzedane, a musiała się dostać do Jakarty, żeby złapać lot powrotny. W końcu udało się przez biuro podróży. Potem ostatnie zakupy – nawet ja się na coś załapałam 🙂
I relaks w towarzystwie dobrych książek.
A ostatniego dnia każda z nas pojechała w swoją stronę.